Makabryczna sytuacja miała miejsce na londyńskiej stacji Pickadilly. Na początku personel został powiadomiony o automatycznym zatrzymaniu pociągu. Kiedy pracownik obsługi poszedł sprawdzić, co mogło być tego przyczyną, zobaczył zmasakrowane ciało. Uznał jednak, że to "tusza lisa" lub "rodzina lisów". Dlatego też nikt nie kwapił się do usunięcia zwłok.
Niedługo potem wznowiono ruch pociągów podziemnych. Po torach, na których leżały zwłoki znowu zaczęły kursować kolejki, z częstotliwością 26 składów na godzinę. Tak było do momentu przyjazdu policji, która miała ostatecznie zweryfikować, co lub kto znajdował się na torach. Dopiero wtedy zidentyfikowano mężczyznę jako 47-letniego mieszkańca Maidstone.
Ciało zostało przekazane koronerowi. Dopiero po serii badań będzie można stwierdzić, w jakich okolicznościach doszło do tragedii. Policja zaznacza jednak, że szanse, by w wypadek były zaangażowane inne osoby są nikłe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.