Grudniowe odczyty inflacji wprawiły w zdumienie całą Polskę. 8,6 proc. to wskaźnik, który nie był brany pod uwagę nawet w najczarniejszych scenariuszach. Oznacza to, że pieniądze trzymane na kontach, nisko oprocentowanych lokatach, czy w postaci gotówki w domu realnie straciły na swojej wartości.
Jak wskazuje Radio ZET - przez tak wysoki wskaźnik inflacji Polacy w 2021 pracowali przez miesiąc za darmo. Rząd robi, co tylko może, aby zatrzymać galopadę cen. W związku z tym już od 1 lutego obowiązywać zacznie tarcza inflacyjna 2.0
Zakłada ona obniżenie do zera podatku VAT na wybrane podstawowe produkty spożywcze. Jest uzupełnieniem pierwszej edycji tarczy, która obniża VAT i akcyzy na paliwa, gaz ziemny, ciepło sieciowe i energię elektryczną.
Rząd zrezygnuje z rozdawnictwa pieniędzy?
Eksperci nie mają jednak złudzeń. Dalszy wzrost cen zatrzymać może jedynie powstrzymanie rozdawania pieniędzy bez pokrycia. Jak informuje w Onecie Cezary Kaźmierczak, szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców konieczne mogą być cięcia w programach socjalnych.
Uratować nas może rezygnacja z nowości wprowadzonych przez Polski Ład, a także likwidacja 500 plus na pierwsze dziecko oraz 13. emerytury - wskazuje ekspert.
Specjalista wskazuje, że już w tym roku — z obawy przed ogromnymi kosztami — rząd wycofał się z wypłaty "czternastek". Zdaniem Kazimierczaka należy pójść za ciosem i wycofać się z "trzynastek" oraz 500+ na pierwsze dziecko. Jak informuje, Polski po prostu nie stać na dalsze utrzymywanie tych programów.
Czytaj także: Szczyt inflacji przyjdzie w przyszłym roku. Znamy datę
Wynik wyborów ważniejszy od stanu gospodarki
Radio ZET wskazuje jednak, że rząd nie wycofa się ani z 500+ na pierwsze dziecko, ani z "trzynastek". Wszystko z powodu zaplanowanych na przyszły rok wyborów parlamentarnych. PiS doskonale zdaje sobie sprawę, że obcięcie świadczeń socjalnych, oznaczać będzie odpływ elektoratu.
Jak zauważa "zetka", nawet ostateczny koniec "czternastek" nie jest przesądzony, a w rządzie mają trwać na ten temat dyskusje.