Sejm pokazał, na co posłowie wydali pieniądze w ramach prowadzenia biura od początku kadencji. Co miesiąc na ten cel dostają 15 200 zł ryczałtu. To musi starczyć na wypłatę dla pracowników, media i inne wydatki, takie jak przejazdy taksówkami.
Na tych ostatnich posłowie nie oszczędzali. Od początku kadencji (koniec 2019, cały rok 2020 i bieżący rok) według obliczeń "Faktu" na ten cel przeznaczono aż 800 tys. zł. z pieniędzy podatników.
Przejazdu taryfą najczęściej potrzebowali posłowie KO. Paweł Kowal w swoim oświadczeniu wykazał, że na taksówki wydał aż 30 222,35 zł. "Fakt" obliczył, że za taką kwotę można przejechać 10 tys. km. Zaraz po nim jest Piotr Borys z kwotą 10 600, a ostatnie miejsce podium zajmuje Michał Jaros z 9044,31 zł wydanymi na taksówki od początku kadencji.
Taksówkami podróżuję głównie po Warszawie, tak też dojeżdżam do Sejmu. Przyjąłem zasadę, że skoro nie mam auta, to korzystam z taksówek. Nie korzystam z żadnych innych ryczałtów np. na benzynę. Inni posłowie z nich korzystają - tłumaczył się "Faktowi" poseł Paweł Kowal.
Katarzyna Lubnauer, również z KO, w ciągu 14 miesięcy wydała na taksówki 5187,70 zł. Pomimo szalejącej pandemii i lockdownu wciąż prowadziła swoją działalność. Tłumaczy, że pomagała również seniorom podczas pierwszej kwarantanny, stąd częsta potrzeba korzystania z usług taxi.
Ja w odróżnieniu od wielu posłów regularnie bywałam w Sejmie, jak również prowadziłam normalną działalność w roku pandemii. Wspólnie z moim współpracownikiem pomagaliśmy łódzkim seniorom, którzy powinni zostać w domach, więc zdarzało się, że taksówką dowoziliśmy im coś niezbędnego. Nigdy wcześniej nie korzystałam tyle z taksówek i mam nadzieje, że nie będę musiała w przyszłości. Czas pandemii, to jednak nie są normalne czasy - przekazała Lubnauer "Faktowi".