Alaksandr Łukaszenka ma w zwyczaju "gospodarskie" wizyty podczas miesięcy letnich, kiedy to dogląda prac polowych u białoruskich rolników. Jednak ostatnio dyktator z Mińska nie ma powodów do zadowolenia. Coraz częściej osoby prowadzące działalność rolniczą na Białorusi skarżą się na brak części zamiennych do traktorów, kombajnów i innych maszyn. To oczywiście efekt sankcji nałożonych na Białoruś przez Zachód.
Alaksandr Łukaszenka ma nóż na gardle. Tego problemu już nawet nie ukrywa
Łukaszenka nawet nie próbuje ukrywać przed rodakami, że problem istnieje. Tak było podczas wizyty dyktatora w Prużanach, gdzie znajduje się fabryka maszyn rolniczych oraz zakłady naprawcze. 60 proc. części do pojazdów i maszyn pochodzi z Białorusi, reszta jest importowana z Zachodu.
Obowiązujące sankcje sprawiają, że mechanicy często nie są w stanie naprawiać i serwisować maszyn, bo nie mają dostępu do części. To z kolei wpływa na postęp prac polowych i trwający właśnie okres żniw.
- Musimy korzystać z własnego sprzętu rolniczego. Może przez to nie spełnimy światowych standardów, jednak to jest nasz sprzęt. Zastąpimy nim maszyny importowane z zagranicy. Bardzo tego potrzebujmy - powiedział Łukaszenka, cytowany przez białoruską agencję prasową, przy okazji wizyty w Prużanach.
To tylko kolejne potwierdzenie tego, że Białoruś coraz mocniej odczuwa sankcje Zachodu. Już pod koniec marca tamtejsze Ministerstwo Regulacji Antymonopolowych i Handlu wprowadziło zakaz eksportu ryżu, makaronów, zbóż, mąki żytniej i jęczmiennej oraz obrobionego zboża. Oficjalnie tłumaczyło to chęcią uniknięcia niedoboru tych towarów na krajowym rynku.
Przed paroma dniami stacja Biełsat informowała z kolei, że na Białorusi zaczyna brakować opakowań. Z tego powodu pojawiają się problemy z dostępnością tak podstawowych produktów, jak mleko czy śmietana.
Wówczas Łukaszenka natychmiast zareagował na problemy, z którymi musi się zmagać Białoruś. - Ludzie nie jedzą tetrapaku. Ludzie jedzą to, co jest w tetrapaku. Nasz przemysł chemiczny jest świetnie rozwinięty, a nie potrafimy wyprodukować zwykłej folii - powiedział dyktator z Mińska, który zażądał, by opakowania dla żywności były produkowane na Białorusi.
Czytaj także: Kolejna wpadka Putina. Tego mu nie zapomną
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.