Już jakiś czas temu rozpoczął się sezon grzewczy. Niestety, tylko do końca grudnia Polacy mogą liczyć na ochronę przed wysokimi cenami ciepła. Wdrożone rozwiązania pozwalają na ograniczenie podwyżek do maksymalnie 40 proc. Przedsiębiorstwa ciepłownicze otrzymują za to rekompensaty od państwa.
Czytaj także: Uczestnik programu "Jeden z dziesięciu" sprytnie odpowiedział Sznukowi. Nagranie jest hitem
Coraz mniej czasu pozostaje na wydłużenie tego wsparcia lub wprowadzenie innych działań osłonowych. Jeśli nowy rząd nie zdąży wdrożyć odpowiednich rozwiązań, to od 1 stycznia 2024 roku ogrzewanie może radykalnie podrożeć! Wszystko dlatego, że ciepłownie wrócą do normalnych stawek, zatwierdzonych przez regulatora.
W przyszłym roku sytuacja wielu gospodarstw domowych będzie bardzo trudna. Po wygaśnięciu systemu wsparcia rachunki za ciepło mogą wzrosnąć od 50 proc. do nawet 100 proc. Choć mogą zdarzyć się też przypadki, że stawki pozostaną na tym samym poziomie - powiedział w rozmowie z Business Inisder Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny ciepła. Konieczne dalsze wsparcie?
Branża proponuje utrzymanie ochrony odbiorców wrażliwych - niekoniecznie na starych zasadach.
- W naszej opinii należy wydłużyć wsparcie dla gospodarstw domowych przynajmniej do połowy 2024 r., ale przy jednoczesnej nowelizacji ustawy, która wyprostuje wiele błędów i nieścisłości dotyczących wypłaty rekompensat ciepłowniom. Dziś nie ma szans na to, by ciepłownie, stosując upusty dla odbiorców, wyszły na zero - dodał Szymczak.
Dziś wszyscy mają takie samo wsparcie, bez względu na sytuację finansową. Nie wszystkim należy pomagać tak samo, warto skupić się na osobach najbardziej potrzebujących, zagrożonych ubóstwem energetycznym - podsumował ekspert.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.