W mediach w Stanach Zjednoczonych nie milką echa po decyzji Białego Domu, który w swoich najnowszych sankcjach oszczędził Alinę Kabajewą, czyli domniemaną partnerkę Władimira Putina, z którą ma trójkę dzieci. Według, "Wall Street Journal" administracja amerykańska uznała, że taki krok mógłby utrudnić negocjacje pokojowe.
Z trudnymi pytaniami musiała zmierzyć się w nocy z poniedziałku na wtorek (czasu polskiego) Jen Psaki rzeczniczka Białego Domu. Jak tłumaczy, w dalszym ciągu możliwe są kolejne sankcje i nikt z otoczenia Władimira Putina nie może czuć się bezpieczny.
Nałożyliśmy już sankcje na prezydenta Putina, a także na jego córki i najbliższych współpracowników. Rozważamy także kolejne kroki - podkreśla Jen Psaki.
Wśród amerykańskich urzędników debatujących nad tym posunięciem panuje przekonanie, że nałożenie sankcji na Kabajewą byłoby uznane za osobisty cios dla Putina, że mogłoby to doprowadzić do dalszej eskalacji napięć między Rosją a USA.
Sprawa kategorycznie nie została jednak wyrzucona do kosza. Urzędnicy administracji Stanów Zjednoczonych mieli zapewnić, że nałożenie sankcji na skazaną za doping byłą mistrzynię olimpijską i deputowaną do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, pozostaje "na stole".
Tajemnicza miłość
Przypomnijmy, że w 2008 roku gazeta "Moskowskij Korespondent" napisała, że Władimir Putina rozwiódł się, by poślubić Kabajewą. Kreml zaprzeczył tym plotkom, a gazeta została zamknięta.
Była gimnastyczka jest podejrzewana o kluczowy udział w pomocy prezydentowi Rosji w ukrywaniu za granicą znacznej części jego majątku. Według doniesień mediów, Putin i Kabajewa są parą od lat i mają razem czwórkę dzieci, a kobieta mieszka z nimi w luksusowej posiadłości w Szwajcarii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.