Arabscy gości pokochali Podhale. Z roku na rok na Małopolskę przyjeżdża ich coraz więcej. Goście z krajów arabskich zachwalają jakość naszych hoteli, bezpieczeństwo, wszechogarniającą zieleń i naturalność. Jak podkreśla Karol Wagner z TIG na Podhalu "nie mają do czynienia ze szwajcarskim disneylandem".
Polski turysta a arabski turysta - oto różnice
Według wstępnych wyliczeń Tatrzańskiej Izby Gospodarczej Arabowie stanowili aż 9-10 proc. gości w tym sezonie. Głównie byli to turyści ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, z Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu czy Omanu. Około 89 proc. wakacyjnych gości na Podhalu to turyści z Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Górale są bardzo zadowoleni z tego sezonu. Gość z Bliskiego Wschodu nie zostaje w Zakopanem na 4 dni, jak przeciętny Polak, tylko na 14 dni. Nie jest to średnio 2,7 osoby w rodzinie, tylko średnio od 7 do 9 osób w rodzinie - podkreśla Karol Wagner.
- Nie ma tendencji do optymalizacji wydatków poza obiektami hotelowymi, tylko jednak korzysta z restauracji i innych atrakcji, jakie oferuje Podhale. W związku z tym turyści arabscy zostawili prawdopodobnie więcej pieniędzy na Podhalu niż 10 proc. pozostałych wszystkich innych narodowości, które odwiedzają Zakopane - dodaje.
Wraz z nadejściem sezonu jesiennego Arabowie wracają do swoich krajów. - Linie lotnicze ograniczają loty z krajów arabskich, bo nie ma popytu. Goście z Bliskiego Wschodu to nie są turyści narciarscy, więc nie zostają na zimę w Zakopanem. Pojawią się znowu w maju przyszłego roku - mówi nasz rozmówca.
Górale stworzyli eklektyczne świątynie
Zapytaliśmy Karola Wagnera o to, czy górale w minionym sezonie wakacyjnym musieli dostosować swoje miejsca noclegowe specjalnie pod Arabów. Jedna rzecz zaskakuje. Chodzi o świątynie, w których arabscy turyści mogą się modlić.
Jeśli chodzi o gości z krajów arabskich, górale stworzyli dla nich eklektyczne świątynie w obiektach hotelowych. Z mocnym naciskiem na eklektyczne, bo przecież one mogą służyć różnym wyznaniom, nie tylko muzułmańskim. To jest nowość - mówi nasz rozmówca.
Jak wyglądają takie świątynie? - Najczęściej jest to wydzielona część sali konferencyjnej, która w okresie letnim nie jest wymagana, bo nie ma w tym czasie konferencji. Chodzi głównie o intymność i o nienarażanie na szwank relacji między wiarami, bo pamiętajmy, że mieliśmy bardzo dużo muzułmanów, ale gościmy też w sezonie Żydów. I tutaj nie ma problemu, oni się doskonale dogadują. Natomiast bywa tak, że narażamy trochę tych gości z Bliskiego Wschodu, szczególnie podczas obrzędu, na ciekawość polskich turystów, co wywołuje niepotrzebne zamieszanie - tłumaczy Wagner.
Podhalańscy przedsiębiorcy chętnie również korzystają z technologii, które ułatwiają komunikację z turystami.
Mamy komunikację w języku arabskim - dzięki rozwiązaniom technicznym. To jest kolejna zwinność biznesowa społeczeństwa Podhalańskiego. Te wszystkie rozwiązania technologiczne są wdrażane natychmiast. Góralscy przedsiębiorcy nie mają obawy, nie mają strachu, oni wiedzą, że to jest zarobek. W związku z czym tego typu rzeczy podchwytują zawsze jako pierwsi - zaznacza członek TIG.
Goście z krajów arabskich wymagają również trochę większej przestrzeni w hotelach, z racji tego, że przyjeżdżają licznymi grupami. Właściciele punktów noclegowych często więc łączą pokoje lub dostawiają łóżka.
Jak dodaje Karol Wagner, wraz ze wzrostem ilości turystów z krajów arabskich, nie sposób nie zauważyć rozbieżności w klasach społecznych.
Gościliśmy te najbogatsze rodziny arabskie (dla nas najbogatsze, dla nich to klasa średnia niższa), które zostawały u nas nawet do dwóch miesięcy. W zeszłym roku pojawili się po raz pierwszy sami mężczyźni, niezamężni i też niezamożni, w grupach studenckich. W tym roku po raz pierwszy pojawiła się klasa robotnicza, czyli czarnoskórzy Arabowie, którzy podróżują w rodzinach 4-osobowych (bo na więcej ich nie stać) i przyjeżdżają tylko tydzień. Inaczej również konsumują atrakcje podhalańskie - wyjaśnia.