W ostatnim czasie mieliśmy gorącą kampanię do Parlamentu Europejskiego. Poseł Prawa i Sprawiedliwości Sebastian Kaleta starający się o akces do PE, nagrał film, w którym krytykował nakrętki przymocowane do butelki, mimo że jako poseł wcześniej głosował za wprowadzeniem tej unijnej regulacji. Na filmie można zobaczyć, że ma problem z jej odkręceniem. Nagranie dotarło do miliona użytkowników.
W bardzo podobnym tonie wypowiedziała się Blanka Lipińska, znana pisarka erotyków. Decyzję nazwała "idiotyczną". Inni nie widzą problemu problemu i krytykującym rozwiązania radzą, że wystarczy obrócić nakrętkę i dzięki temu problem rozwiąże się sam.
Tymczasem za pośrednictwem panelu badawczego Ariadna zapytaliśmy Polaków, jakie mają zdanie na temat przymocowanych nakrętek. Aż 35 proc. jest zdecydowanie przeciwko, 27 proc. uważa rozwiązanie za uciążliwe, ale pomocne środowisku. 21 proc. odpowiedziało, że "nie podoba im się" takie rozwiązanie, a 11 proc. uważa je za bardzo dobre. Reszta ankietowanych nie ma zadania w temacie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapytaliśmy również, czy to rozwiązanie wpłynie na zmniejszenie zanieczyszczenia. I tak aż 35 proc. respondentów uważa, że "zdecydowanie nie", 24 proc. "raczej nie", 18 proc. wskazało na odpowiedź "raczej tak", 9 proc. "zdecydowanie tak", a 14 proc. "trudno powiedzieć". Badanie przeprowadzono wśród 1138 osób w dniach 7-9 czerwca.
Sadowski o nakrętkach: "Uciążliwe i niewygodne"
Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha (niezależny instytut naukowo-badawczy, zajmujący się rynkiem gospodarczym) uważa, że obywatele Polski okazali się "odporni na próbę wpłynięcia na ich zdrowy rozsądek".
Każdy, kto nabył taką butelkę, przekonał się już, że to rozwiązanie jest uciążliwe i niewygodne. Dodatkowo niespecjalnie ma większy wpływ na ochronę środowiska - mówi w rozmowie z o2.pl Andrzej Sadowski.
Według niego, regulacja przełoży się na koszty wytwarzania napojów i jako społeczeństwo będziemy ubożsi o kilka miliardów złotych z tytułu dyrektywy.
Czytaj więcej: Marek Belka śmieje się z Ziobrystów. Wspomniał o nakrętkach
Ekolożka o nakrętkach. "Nie ma edukacji"
Joanna Kądziołka ze Stowarzyszenia "Zero Waste" uważa z kolei, że należałoby również zapytać Polaków o powody wprowadzenia dyrektywy. - W zasadzie nie ma edukacji. Ludzie nie wiedzą, dlaczego to wprowadzono. Komfort użytkowania dla ludzi jest ważniejszy, niż samo ograniczenie zanieczyszczenia - mówi ekolożka w rozmowie z o2.pl.
Nasza rozmówczyni podkreśla, że do niedawna nakrętki nie były poddawane recyklingowi ze względu na ich rozmiary. Teraz to się zmieniło.
Plastik funkcjonujący w środowisku ma negatywny wpływ na środowisko. Rozpada się i trafia do środowiska. Spożywają to zwierzęta, a potem my to jemy. Jest już w krwioobiegu, ma wpływ na kwestie hormonalne. Plastik znajdowany jest też w płodach. Do oceanów co minutę trafia ciężarówka pełna tworzyw sztucznych - kończy Kądziołka.
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl