Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji kończy prace nad ustawą o ochronie ludności i obronie cywilnej, powszechnie nazywaną ustawą schronową.
Projekt ustawy zakłada, że podziemne kondygnacje i garaże w budynkach, w tym blokach wielorodzinnych, mają być budowane w sposób umożliwiający przekształcenie ich w miejsca doraźnego schronienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Będą zmiany na mapie Polski. Nowe miasta od 2025 roku
Regulacje mają wejść w życie 30 dni po ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw. Jak przypomina "Rzeczpospolita", w projekcie ustawy nie przewidziano przepisów przejściowych. Nowe regulacje mają na celu zwiększenie bezpieczeństwa mieszkańców w sytuacjach kryzysowych, takich jak konflikty zbrojne.
Bez nich regulacje obejmą nie tylko wszystkie planowane inwestycje, ale i te, dla których wnioski o pozwolenie na budowę złożono przed wejściem w życie ustawy - przekazał "Rz" Patryk Kozierkiewicz, prawnik Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Ustawa schronowa a budowa mieszkań
PZFD szacuje, że nowe przepisy dotyczące schronów mogą prowadzić do wstrzymania wydawania pozwoleń i opóźnienia budowy nawet 150 tysięcy mieszkań.
Czytaj także: Węgrzy o zamachu na Trumpa: "nie był zaskoczeniem"
W odpowiedzi na te obawy, w piątek sześć organizacji, w tym Business Centre Club, Polska Rada Biznesu oraz PZFD, zwróciło się do ministra spraw wewnętrznych i administracji z apelem o wprowadzenie co najmniej sześciomiesięcznego okresu przejściowego (vacatio legis). Organizacje te argumentują, że taki okres pozwoliłby inwestorom i deweloperom dostosować się do nowych wymogów bez drastycznych zakłóceń w realizacji planowanych inwestycji budowlanych.
"Po pierwszym czytaniu w Sejmie jest już projekt Lewicy tzw. małej ustawy schronowej. Ma być ona swoistą protezą do czasu wprowadzenia właściwych przepisów. Mała ustawa zakłada obowiązek budowy miejsc ukrycia np. w budynkach użyteczności publicznej, garażach podziemnych, metrze i w infrastrukturze krytycznej. Miejsca w ogólnodostępnych budowlach ochronnych mają być dostępne dla minimum 50 proc. ludności" - czytamy