W tym roku nie będzie tradycyjnego chodzenia od domu do domu po kolędzie, ale nie wszędzie. Władze poszczególnych diecezji mają prawo rozwiązać tę kwestię po swojemu.
Jak wynika z badania UCE Reserach, zdecydowana większość parafii w Polsce zdecyduje się na organizację kolędy w innej formie. Najpewniej będzie to po prostu specjalnie zorganizowana msza. Taką deklarację złożyło 131 z 182 przebadanych miejsc. To 72 proc.
Specjalną wizytę zorganizuje tylko część miejsc. 18 proc. parafii deklaruje, że na zaproszenie wiernego ksiądz może się do niego wybrać. Na późniejszy termin postawiło 7 proc. przebadanych parafii, a tylko 2,7 proc. już teraz wie, że żadnej kolędy w tym roku nie będzie.
Nie jest tajemnicą, że dla sporej części parafii datki zebrane podczas corocznej kolędy są istotnym zastrzykiem finansowym. Ich brak może być ciosem w finanse wielu parafii.
Nie ma religii bez pieniędzy, zawsze były jakieś formy utrzymania miejsc kultu czy duchowieństwa. W Polsce kolęda jest ważnym elementem finansowania parafii, ale to nie jest element centralny. Nic się nie stanie, jeśli przychody z kolędy będą o wiele mniejsze. To nie będzie szczególnie wielka dziura - mówił w programie "Money. To się liczy" ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof i etyk Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Konieczne w Polsce jest wprowadzenie podatku kościelnego, spójnego i sprawiedliwego finansowania kościołów i związków wyznaniowych. Takie systemy są wszędzie w Europie. Od lat postuluję system, jaki działa we Włoszech. Tam, wypełniając co roku zeznanie podatkowe, każdy Włoch wybiera związek wyznaniowy, któremu przekazuje 0,08 proc. podatku - wyjaśniał ks. Kobyliński.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.