Wizyty w sklepie spożywczym w ostatnich dniach mogą przeciętnego konsumenta przyprawić o zawrót głowy. Ceny podstawowych produktów kupowanych na co dzień raz rosną, raz maleją i trudno prognozować na który trend natrafimy w trakcie kolejnych zakupów.
Dobrze pokazuje to przykład masła, którego ceny widocznie zmalały, przynosząc widoczną ulgę w portfelach klientów. Jednak eksperci przestrzegają przed nadmiernym optymizmem. I tłumaczą, że to jedynie efekt zbywania towaru przez dyskonty.
Czytaj także: Uważajcie na to w sklepach. Bosacka: "Bardzo pilne"
Nieznaczne wyhamowanie inflacji to jeszcze nie powód do tego, aby mówić o spadku cen. Nie powinniśmy również sugerować się promocjami na produkty, ponieważ dyskonty zmuszone są pozbyć się towaru zalegającego w magazynach - komentuje Marcin Stradowski, partner w firmie Foodcom S.A. w rozmowie z dziennikarzami Głosu Koszalińskiego.
Ekspert dodaje też, że wkrótce firmy staną w obliczu wzrostów cen energii i ogrzewania oraz zmiany podatku VAT, a to nie pozostanie bez wpływu na podwyżkę cen żywności.
Natomiast o realnym wyhamowaniu będziemy mogli mówić, dopiero gdy tendencja spadkowa utrzyma się przynajmniej kilka miesięcy. Wzrosty cen może ograniczyć zmniejszony popyt spowodowany mniejszą siłą nabywczą konsumentów, wynikającą z tego, że za wszystko płacą więcej. - dodaje Marcin Stradowski cytowany przez GK
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Autorzy dowodzą też, że bezpośredni wpływ na ceny żywności o czym często zapominają sami klienci mają ceny walut, paliw czy choćby importowanych środków do produkcji żywności, w tym zwłaszcza pasz co powoduje niepewność wśród rolników i producentów żywności.
Zmienne warunki, w jakich wszyscy musimy działać, powodują, że trudno precyzyjnie przewidzieć co wydarzy się na rynku w najbliższym czasie. - zauważa ekspert.
Czytaj także: Kupił traktor przez internet. Szybko tego pożałował