Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
oprac. Martyna Kośka | 

Biedronka będzie zwalniać pracowników. Wszystko przez słynną promocję

319

Nie tylko klienci Biedronki, ale również pracownicy skorzystali z nietypowej promocji, w której najdroższe produkty z koszyka były za darmo. Szybko okazało się, że to błąd informatyczny. Pracownicy, którzy zamiast bronić firmy, chcieli nieuciwie skorzystać z promocji, teraz tracą pracę.

W kwietniu Biedronka zorganizowała promocje, której szybko pożałowała
W kwietniu Biedronka zorganizowała promocje, której szybko pożałowała

To miała być gratka dla tych, którzy lubią robić nocne zakupy. W nocy 26 kwietnia Biedronka zaprosiła na promocję pod nazwą "Biała noc". Zasady proste: klient wkłada do koszyka co najmniej 20 produktów i nie płaci za trzy najtańsze. Coś jednak poszło nie tak i system dawał w gratisie najdroższe towary. Ci, którzy szybko się zorientowali, mieli kilka godzin na to, by jeździć po kolejnych sklepach i kupować elektronikę, kosmetyki czy droższe produkty spożywcze.

Z promocji skorzystała też część pracowników. Dziś wiedzą, że błąd popełnili zarówno informatycy, jak i oni sami, biorąc udział w promocji, ale wtedy myśleli, że to kolejna promocja, której nie warto przepuścić.

Tak jak pan Jarosław, pracownik ochrony w Biedronce w Aleksandrowie Kujawskim. Choć miał umowę na trzy lata, prawdopodobnie firma pożegna się z nim 1 czerwca.

Zobacz także: Obejrzyj: Zakaz handlu w niedziele. "Solidarność" nie pozwoli nawet na czasowe poluzowanie

Nie rozumiem, dlaczego chcą mnie zwolnić. Zrobiłem zakupy jak każdy klient sklepu, byłem już po godzinach swojej pracy. Codziennie robię zakupy w tym sklepie i dotąd nikomu to nie przeszkadzało, że zostawiam tam część swojej wypłaty. Dlaczego nie mogłem więc zrobić zakupów tego dnia? – żalił się w rozmowie z money.pl.

Nie jest jedyną osobą, wobec której firma wyciągnęła konsekwencje. Jak ustalił money.pl, część zwolnionych osób (głównie kierownicy i kasjerzy) dostała wypowiedzenia z pracy z zachowaniem okresu wypowiedzenia, inne dostały nagany z wpisem do akt pracowniczych.

Serwis dotarł do uzasadnienia zwolnienia jednego z pracowników, który chce pozostać anonimowy. Mowa jest w nim o utracie zaufania do pracownika w związku z nierzetelnym wykonywaniem przez niego obowiązków służbowych. Władze spółki zarzuciły podwładnym, że ci nie powiadomili w nocy serwisu technicznego firmy (helpdesku) o błędzie w systemie oraz sami skorzystali, kupując za bezcen drogie towary.

Alfred Bujara, szef sekcji handlowej NSZZ "Solidarność", jest bardzo zdziwiony nerwową reakcją Jerónimo Martins. - Apelujemy do pracodawcy, by przemyślał swoje nieetyczne i niesprawiedliwe postępowanie wobec zwalnianych osób - powiedział związkowiec.

Zwrócił uwagę na to, że niektórzy pracownicy próbowali alarmować helpdesk, że są problemy, ale w środku nocy nic to nie dało. - Na poziomie sklepu nie można zmienić cen, one są programowane centralnie - tłumaczył Bujara. - Jak ci ludzie mieli powstrzymać sprzedaż? Zamknąć sklepy? Wówczas pracodawca zwolniłby ich za jeszcze większe starty - podkreśla.

Zresztą części pracowników nie można odmówić dobrych chęci. W niektórych sklepach podejmowali decyzje o chowaniu do magazynu najdroższych produktów.

Sławomir Paruch, radca prawny i partner zarządzający w kancelarii prawa pracy PCS Paruch Chruściel Schiffter nie ma dobrych wiadomości dla pracowników, którzy skorzystali z promocji. Nie ma wątpliwości, że Jerónimo Martins miało prawo zwolnić pracowników nawet w trybie dyscyplinarnym, bo błąd informatyczny to jedno, ale udział w procederze zakupu po zaniżonych cenach to już poważne przewinienie. A "udziałem w procederze" była już choćby sama bierna obserwacja nieprawidłowości przy naliczaniu cen.

Nie zgadza się z argumentem związków zawodowych, że pracownicy to też klienci i że mogli zrobić zakupy jak każdy. Jego zdaniem dopuścili się tym samym ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych.

Jeśli pracownik był świadom, że pracodawcy wyrządzona jest szkoda i nie zareagował odpowiednio, kiedy najdroższy towar był wykupowany po najniższej cenie, naruszył podstawowe obowiązki pracownicze. Jego obowiązkiem było zablokowanie dalszej sprzedaży – wyjaśnia.

Serwis money.pl poprosił Jerónimo Martins o zajęcie stanowiska. Nie otrzymał dotąd komentarza.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
PiS ogłosi swojego kandydata na prezydenta. Wiadomo już gdzie
Skrajnie osłabiony senior w Gdańsku. Jej reakcja uratowała życie 71-latka
Estonia. Tysiące niewybuchów na poligonie wojsk NATO
Łatwiejszy dostęp do pomocy psychologicznej dla nastolatków? "Zmiany od dawna oczekiwane"
Wywieźli ponad 600 opon. Smutny widok. "Las to nie wulkanizacja"
Groźny wypadek w Piotrkowie. Samochód wjechał w przystanek
Skandaliczna interwencja w Gdańsku. "Nie jestem zwykłym psem"
"Straszna tragedia". Szkoła żegna 14-letnią Natalię
Banan i kawałek taśmy klejącej. Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony
Lewandowski nigdy nie był tak szczery. Otrzymał ważny telefon
Sukces astronomów. Uchwycili umierającą gwiazdę spoza Drogi Mlecznej
Mieszkają w Polsce, a pracują w Niemczech. Opowiedzieli o zarobkach
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić