Biedronka chwali się, że jej kartę lojalnościową, czyli "Moja Biedronka", ma w portfelach 10 milionów klientów. No właśnie, w portfelach, bo nie da się korzystać z niej na telefonie w formie aplikacji (choć istnieje opcja z podaniem numeru telefonu kasjerowi w celu nabicia punktów). Wiele sieci umożliwiło już jednak dawno nabijanie punktów i korzystanie z promocji poprzez "machnięcie" przed czytnikiem smartfonem.
To nie jest tak, że Biedronka w ogóle nie zauważa, że ludzie korzystają z aplikacji. Owszem, oferuje swoją własną aplikację, ale nie ta zdobyła sympatii użytkowników. To jednak nie "toporność" jest jej największym grzechem.
Czytaj też: Waloryzacja 500 plus? Wiadomo, co dalej
Problem w tym, że obecnej aplikacji nie da się połączyć z kartą "Moja Biedronka". Tak więc w aplikacji można sobie co najwyżej sprawdzić aktualne promocje lub znaleźć najbliższy sklep, ale przy płaceniu klient musi już wyciągać plastikową kartę, by zeskanować jej kod kreskowy.
Biedronka pracuje nad ulepszeniem aplikacji
Marketingowcy Jeronimo Martins doszli do wniosku, że to nieuzasadniony dualizm i spółka zapowiedziała, że wkrótce pojawi się nowa wersja aplikacji, która zsynchronizowana będzie z kartą "Moja Biedronka".
Polski konsument jest wymagający, podchodzący z zaufaniem do marek własnych i wrażliwy na ceny. Dlatego najważniejsze jest teraz dla nas wzmocnienie naszej pozycji, oferty i oczywiście postęp w cyfryzacji firmy, napędzanie projektów transformacyjnych, żeby wzmocnić nasz model biznesowy i zbliżyć się do klientów - powiedział w rozmowie z agencją "Newseria" Luis Araujo, dyrektor generalny sieci Biedronka.
Nie wiadomo jednak, kiedy ulepszona aplikacja znajdzie się w sklepach Google Play i Apple App Store. Biedronka wciąż nie zdradza, co jeszcze w aplikacji znajdą klienci sieci.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.