Firma Bunge Polska sp. z.o.o. znalazła się na niechlubnej liście 500 polskich firm, które miały importować zboże z Ukrainy. Sprawa jest o tyle podejrzana, że krążący w Internecie spis nie ma autora. Znajdują się w nim jedynie nazwy firm. Przy każdej z nich podana jest kwota (w złotówkach) określająca wartość zboża, jakie zostało zakupione.
Przypomnijmy, że sprawę listy po raz pierwszy poruszył sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Michał Kołodziejczak. Twierdził, że lista jest gotowa. Do tej pory ministerstwo nie opublikowało żadnego oficjalnego spisu importerów ukraińskich zbóż.
Lista krąży jednak w internecie. Internauci wzięli na cel olej Kujawski. I na potęgę chwalą się jego utylizacją. Materiałów wideo, w których olej jest wylewany do zlewów i sedesów, jest mnóstwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według wspomnianej listy producent oleju Kujawskiego znalazł się na 19. pozycji i miał sprowadzić zboże o wartości przekraczającej 69 mln zł. Firma wydała oświadczenie, w którym odpiera zarzuty.
W ramach naszej regionalnej i globalnej działalności handlowej firma Bunge w 2022 r. importowała kukurydzę oraz śrutę słonecznikową z Ukrainy, z których większość została następnie sprzedana i wyeksportowana poza granice Polski. W ciągu ostatnich pięciu lat Bunge nie importowało do Polski ukraińskiego rzepaku ani oleju rzepakowego - napisano w oświadczeniu.
Całe zamieszanie komentuje Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności. W programie "Newsroom" Wirtualnej Polski apeluje o rozsądek i przekonuje, że warto najpierw prześledzić chronologię wydarzeń.
Zobacz także: Spadek po Tomaszu Komendzie, kto dostanie miliony? Prawnik zabrał głos
Najpierw otwiera się granice, wypuszcza się na rynek produkty zupełnie legalnie, a potem nagle tych, którzy te produkty kupowali, wytyka się palcami. Jeśli politycy otwierają granicę, a potem piętnują firmy, to doprowadza do sytuacji, że wszyscy przedsiębiorcy natychmiast mają u siebie UOKiK na podstawie zmowy. Pojawia się zarzut, że producenci się umówili, by tych produktów nagle nie kupować. Niech się ci politycy wreszcie na coś zdecydują - apeluje ekspert.
Czytaj również: Nadchodzi załamanie pogody. Cyklon zmierza do Europy
Być może protestujących przekona argument, że wylewając olej do zlewu lub toalety narażają się na poważną awarię hydrauliczną. Olej tężeje w rurach i tworzy trudne do usunięcia zatory. W prywatnych domach może to skutkować wybiciem kanalizacji. W budownictwie wielomieszkaniowym, gdzie kanalizacja jest wspólna, zapchanie jej olejem może skutkować wylaniem toalet w całym bloku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.