Konstrukcja bonu turystycznego jest prosta. Rodzice odbierają w Platformie Usług Elektronicznych ZUS bon w wysokości 500 złotych na każde dziecko. Później płacą nim za nocleg w hotelu, obóz sportowy czy inne wakacyjne rozrywki dla dzieci.
Warunek? Zapłacić można tylko u przedsiębiorcy, który jest na specjalnej liście Polskiej Organizacji Turystycznej. A tych na razie ma niezbyt wielu, bo w czwartek po południu ich liczba nie przekraczała 6 tysięcy.
To oznacza mniej więcej tyle, że bon będzie można zrealizować w zaledwie 6 tysiącach podmiotów - hoteli, pensjonatów, kwater prywatnych, wypożyczalni sprzętu czy u organizatorów obozów sportowych lub harcerskich.
Biorąc pod uwagę, że rząd planował nawet 100 tysięcy firm w programie, to liczba na pewno nie może imponować. Szczególnie że bon startuje już w najbliższy weekend, czyli 1 sierpnia.
Wcale mnie to nie dziwi - mówi money.pl Marek Kamieński z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych.
Jego zdaniem to przede wszystkim kwestia niewiedzy i braku świadomości wśród przedsiębiorców. - Część małych przedsiębiorców o bonie nie słyszała lub nie do końca rozumie, jak on działa. Przedstawiciele takich firm nie zdają sobie sprawy z tego, że muszą się zarejestrować. Mowa przede wszystkim o prywatnych kwaterach, gdzieś w Zakopanem czy nad morzem - mówi Kamieński.
Problemu nie widzi wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Jej zdaniem liczba podmiotów lawinowo wzrośnie. Mówiła o tym w programie "Money. To się liczy". I podkreślała, że w tej sprawie zachowuje spokój.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.