O problemach z pracownikami w transporcie opowiedział agencji Newseria prezes zarządu Grupy Progres Cezary Maciołek. - Praktycznie każdy sektor w transporcie boryka się z deficytem pracowników, zaczynając od transportu drogowego, poprzez transport kolejowy, morski, a kończąc na transporcie lotniczym - powiedział, cytowany przez "Fakt".
Każdy z tych obszarów ma nieco inne problemy i inną ich skalę, ale każdy z nich boryka się z deficytami konkretnych kompetencji - dodał.
W trudnej sytuacji znajduje się obecnie transport drogowy. Szacunki wskazują na to, że luka na rynku jest naprawdę spora. Maciołek twierdzi, że wręcz gigantyczna.
Czytaj także: Tomasz Kammel tnie koszty. Tak walczy z drożyzną
45 zł dla kierowcy? To nie żart
Ta luka sprawia, że konieczne są wzrosty wynagrodzeń. Warto też mieć na uwadze fakt, że od lutego obowiązują nowe przepisy określone w drugiej części unijnego pakietu mobilności i zrewidowanej dyrektywy o pracownikach delegowanych.
Czytaj także: Książę Harry stracił bliską osobę w wojnie w Ukrainie
Nowe regulacje mówią o tym, że kierowca, który przewozi towary do Niemiec czy też Francji, powinien uzyskać takie wynagrodzenie, jak kierowcy w danym kraju docelowym czy tranzytowym.
Jeżeli kierowca będzie pracował na terenie Niemiec, to jego stawka za jedną roboczogodzinę będzie wynosiła 9,50 euro (około 45 zł), a nie 20 zł brutto, jak to ma miejsce w Polsce. A to oczywiście wpłynie na dodatkowe koszty dla przedsiębiorców i firm transportowych. Powstaje pytanie, jak branża sobie z tym poradzi - mówi Maciołek.
Braki kadrowe są spore. Wynika to choćby z tego, że nie ma zmiany pokoleniowej. Starsi odchodzą na emerytury, a młodzi nie garną się do pracy w transporcie.