O tym, że branża odzieżowa przechodzi trudne chwile, mówi się już od wielu miesięcy. Pod Łodzią zawiązało się Stowarzyszenie Polskiej Branży Odzieżowej, którego celem jest wsparcie film znajdujących się w kryzysie.
Na czele Stowarzyszenia stanął Paweł Pawlak, właściciel Adika Collection. W rozmowie z ''Gazetą Wyborczą'' Pawlak opowiedział, z czym zmagają się przedsiębiorcy. Jak podkreślił, problem dotyczy wszystkich polskich producentów ubrań: małych, dużych i średnich firm.
Nastąpił całkowity spadek sprzedaży, jesteśmy wszyscy na dnie. To jednak pozycja w miarę dobra, bo jest od czego się odbić. Sytuacja w branży wygląda tak, że nie ma klientów, sprzedaż sezonu jesienno-zimowego została całkowicie zablokowana. W tym momencie sprzedaż odzieży po prostu nie istnieje. [...] Zostały zatrzymane praktycznie wszystkie płatności, nie są regulowane żadne rachunki. Pojawił się problem z dojazdami do miejsc handlu, brakuje pieniędzy na paliwo — mówi rozmówca ''Wyborczej''.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przedsiębiorca wyjaśnia, że problemy branży związane są z pogodą. Lato przedłużyło się o parę miesięcy, co oznacza ''automatyczny koniec sprzedaży kolekcji jesienno-zimowej''. Firmy muszą jakoś przeczekać do sezonu wiosennego i letniego, tocząc walkę o przetrwanie. Borykają się przy tym z minimum 70-procentowym spadkiem sprzedaży w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Właściciel Adika Collection podkreśla, że firmom brakuje środków na dalszą produkcję, a to oznacza problemy z utrzymaniem miejsc pracy i brak pieniędzy na codzienne wydatki. ''Żal nam pracowników, trzymamy się razem'' — zaznacza.
Właściciele firm wpadają w depresję. "Mam strzelbę na stole, chyba odpalę"
Pawlak prowadzi firmę, która działa od 30 lat i zatrudniała ponad 40 pracowników. Teraz — jak twierdzi rozmówca ''Wyborczej'' — ''nie ma już tkanin, nie ma dodatków, nie ma praktycznie niczego''. Zatrzymano produkcję w trzech placówkach, wkrótce trzeba będzie zamknąć wszystkie szwalnie. W podobnej sytuacji jest wielu przedsiębiorców z branży odzieżowej.
Właściciele firm borykający się z problemami, zaczynają wpadać w depresję.
Szkoda ludzi, są osoby, które zastanawiają się nad odebraniem sobie życia. Zadzwoniła do mnie kobieta od 22 lat prowadząca szwalnię. Mówi: "Mam strzelbę na stole, chyba odpalę". Do takich sytuacji też dochodzi. Ludzie wstają rano i nie mają perspektyw, pomocy, opieki — wyjaśnia przedsiębiorca.
Właściciele firm mają nadzieję, że otrzymają natychmiastową pomoc od rządu. Potrzebują nie tylko pieniędzy, ale i ''ustawy, która zabezpieczy firmy przed licytacjami komorniczymi, przed wypowiadaniem kredytów''.
Chcemy zaufać polskiemu rządowi - może ostatni raz. To są ostatnie chwile. Jeśli nie zostanie udzielona pomoc polskiej branży odzieżowej, to pozostanie import, zero produkcji polskiej. Nam będzie żal, ale będziemy mogli powiedzieć, że walczyliśmy do końca — zaznacza Paweł Pawlak.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.