Efektem buntu górali są pustki na wielu stoiskach. O sprawie informuje portal Wyborcza.pl.
Ceny dzierżawy regionalnych kramów są tak astronomiczne, że wielu sprzedawców musi dokładać do interesu. Jednocześnie górale boją się o przetrwanie.
Kłopotem jest brak klientów na starcie wakacji. Niektórzy z przerażeniem obserwowali niewielki ruch w kramach. Sprzedawcy uważają wręcz, że liczba klientów na początku lipca jest niższa, niż na koniec sezonu zimowego — w marcu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Polak poszedł na obiad na Krecie. Aż chwycił za telefon
Wielu sprzedawców uważa, że od połowy lipca będzie lepiej, ale są też tacy, co twierdzą, że w zeszłym roku początek wakacji był lepszy. Co dalej? Nie możemy tego określić - przekazała "Wyborczej" jedna ze sprzedawczyń.
Problemem jest nie tylko liczba chętnych do zakupu oscypków czy pamiątek, ale również horrendalnie wysokie czynsze. Za budkę o powierzchni około 3 metrów kwadratowych trzeba zapłacić od 5 do nawet 12 tysięcy złotych. To ciężkie do przełknięcia. Do tego dochodzi ogromne wadium przetargowe.
Niektórzy z nas mieli nawet po osiem stanowisk. Na samo wadium musieli wyłożyć sto tysięcy złotych - mówi w rozmowie z Wyborcza.pl sprzedawca, który ma punkt w centrum Krupówek.
Dziennikarze portalu Wyborcza.pl wyliczyli, że przedsiębiorca, który chce wyjść na "zero" musi sprzedać 180 oscypków za 2 złote dziennie!
Górale proszą o obniżenie stawek!
Sprzedawcy na Krupówkach apelują do władz miasta o obniżenie stawek. Do podobnej sytuacji doszło np. w trakcie pandemii koronawirusa. Tym razem Zakopiańskie Centrum Kultury jest jednak głuche na prośby górali.
Efekt jest taki, że wiele lokali stoi nadal pustych. Nikt nie jest zainteresowany najmem w cenie wskazanej przez władze miasta. Sprzedawcy postanowili się zbuntować i podczas przetargów proponują ceny znacznie poniżej minimum.
Głos w sprawie zabrała m.in. Tatrzańska Izba Gospodarcza, która zapowiada wsparcie dla negocjacji między stronami.
Nie znamy sytuacji nieformalnego zrzeszania się drobnych przedsiębiorców, korzystających z wynajmu obiektów miejskich. Wspieramy jednak negocjacje między przedsiębiorcami a miastem dotyczące stawek możliwych do zapłacenia przez przedsiębiorców - przekazał "Gazecie Wyborczej" Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej