Do Pląsu trudno jest nie trafić. Znajduje się na lewo od wejścia do stołecznej Królikarni. W menu dominuje kawa - poświęconych jest jej aż 10 pozycji w karcie.
Najtańsza, espresso, kosztuje 9 zł. Najdroższa, espresso z tonikiem, to koszt 18 zł. Herbata, lemoniada i mniejsza szklanka świeżo wyciskanego soku kosztuje 15 zł.
Zaskoczyć może cena piwa. W lokalu Musiała trzeba za nie zapłacić... 21 złotych. W menu znajduje się też 5 różnych drinków i 4 rodzaje wina.
Wieczorem w lokalu niestety nie było już żadnych wypieków. Z tego, co można zaobserwować na profilach kawiarni w mediach społecznościowych, zwykle są tu dostępne croissanty i cruffiny (połączenie croissanta z muffinem - przyp.red.).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kawa za 18 zł. Czy było warto?
Zamówiliśmy najdroższą pozycję z kawowego menu, czyli tonic espresso. Warto nadmienić, że obsługa dosłownie się uwijała, kawę otrzymaliśmy zaraz po opłaceniu rachunku.
Na duży plus zasługuje też to, że zużyte naczynia nie zalegały na stolikach, tylko pracownicy od razu je zgarniali.
Rozmiar tonic espresso był porównywalny do kawy, którą możemy kupić w popularnych sieciówkach, czyli 300 ml. Jedno, czego zabrakło, to jakiejkolwiek wkładki owocowej w postaci plastra pomarańczy czy też cytryny.
Napój był zgodnie ze sztuką schłodzony, co w upalny dzień zaliczamy na plus. Smak poprawny, ale niczym się nie wyróżniał. Z pewnością nie sprawi, że będziemy jechać w to miejsce specjalnie po tonic espresso.
Na minus w ogólnej ocenie - brak informacji odnośnie do toalety. Klienci kluczą po lokalu, a następnie zawracają do baru, gdzie obsługa informuje ich, że toaleta znajduje się w głównym gmachu muzeum.
Krzesła i fotele warte majątek
W pierwszej chwili możemy sobie z tego nie zdawać sprawy, ale w tej kawiarni siedzimy na drogich fotelach i krzesłach. Szybko dostrzegą to znawcy wnętrz w stylu PRL.
W jednej z sal stoją krzesła 200-190, których ceny sięgają nawet 1800 zł. W sali obok baru znajdziemy m.in. fotele B-310 VAR, które w oryginale z lat 70. kosztują ponad 2500 zł. Obok nich stoi fotel "bunny". Jego cena to nawet 3000 zł.
Z pewnością takie wyposażenie ucieszy oko niejednego znawcy tematu.
Blat baru w Pląsie zrobiony jest z wykorzystanych ponownie sieci rybackich wyłowionych z wody.
Bo rybki też lubią sobie popląsać - tylko w czystym morzu - czytamy na profilu kawiarni.
Tymczasem wodę, a dokładnie rzecz biorąc kranówkę, można tu otrzymać nieodpłatnie.
Kolejny kawiarniany lokal Musiała
Rok temu na terenie Muzeum Narodowego Maciej Musiał z grupą przyjaciół otworzyli Cafe Podrygi. Jak zaznaczył - za dnia miała to być kawiarnia, a nocą - właśnie lokal do podrygów.
Czytaj także: "Król Zakopanego" ma gigantyczny majątek. To polityk PiS
Ceny kawy w Pląsie i w Podrygach są takie same. Jednak pierwszy lokal oferuje szerszy wybór herbat i soków. W menu są wymienione wypieki z cenami, a w Pląsie cenę wypieku poznajemy jedynie wtedy, kiedy jest on dostępny.
Oba lokale są czynne od wtorku do niedzieli. I w obu się raczej nie najemy.
Aktora w jego gastronomicznych poczynaniach od początku wspiera mama Anna Musiał.
Są takie chwile, które chce się pamiętać. Np. kiedy synek tworzy coś pięknego. Otwarcie Cafe Pląs w pięknym parku Królikarnia to jedna z takich rzeczy. Jestem dumna z Twoich pomysłów, odwagi, determinacji w realizowaniu marzeń. Kocham - napisała na swoim profilu na Instagramie.
Maciej Musiał podziękował mamie i zapewnił, że to od niej uczył się, jak spełniać swoje marzenia.
Cafe Pląs jest przytulnym miejscem, które pozwoli uchronić się przed upałami oraz miejskim zgiełkiem. Ceny nie zaskoczą nikogo, kto kupuje kawę w jednej z kawowych sieciówek. Co nie zmienia faktu, że w porównaniu z wieloma lokalami spoza Warszawy, mogą wydawać się wygórowane. Ale na brak gości założyciel nie ma co narzekać, bo w parku przy Królikarni takiego miejsca po prostu brakowało.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.