Kanclerz Niemiec podtrzymał swoją decyzję o nieprzekazaniu Ukrainie rakiet manewrujących dalekiego zasięgu. Swoje stanowisko w sprawie Taurusów Olaf Scholz tłumaczył "odpowiedzialnością za kwestie wojny i pokoju oraz bezpieczeństwa w Europie".
W wywiadzie udzielonym dziennikowi "Märkische Allgemeine Zeitung" kanclerz stwierdził, że musi zrobić wszystko, żeby wojna na Ukrainie nie zakończyła się starciem między Rosją a NATO.
Wysyłając każdą partię broni, dokładnie analizujemy, co to oznacza w danym kontekście. Dlatego zdecydowałem, co zdecydowałem – stwierdził Scholz.
Negatywnie decyzję Scholza ocenił były prezydent Niemiec Joachim Gauck. W rozmowie z "Redaktionsnetzwerk Deutschland" stwierdził, że Putin wykorzystuje fakt, że Niemcy łatwiej ulegają strachowi "szybciej niż Polacy, czy Francuzi".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strach jest pomocnikiem agresora. Apeluję, aby nie ulegać strachowi zbyt szybko, na przykład przed groźbą użycia broni atomowej. Strach zawęża spojrzenie i skłania do ucieczki, chociaż opór byłby możliwy — powiedział Gauck.
Gauck wspierał przekazanie Taurusów Ukrainie
Joachim Gauck był jednym z tych niemieckich polityków, którzy opowiadali się za przekazaniem Ukrainie Taurusów. Podkreślił, że samo przekazanie walczącym Ukraińcom broni, nie jest równoznaczne z zaangażowaniem Niemiec w wojnę.
Jego zdaniem Niemcy mogą zrobić dla Ukrainy znacznie więcej, niż robią teraz i to bez narażania się na niebezpieczeństwo. Do tej pory pociski dalekiego zasięgu przekazała walczącej Ukrainie Wielka Brytania. Dzięki pociskom Storm Shadow Ukraińcy mieli możliwość atakowania wroga poza linią frontu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.