Mieszkańcy Polski, ale i samego miasta od dawna krytykują rozwój lotniska w Radomiu. W licznych komentarzach wytykają błędy, żądając lotów do państw, w których będą mogli dobrze zarobić. Chodzi przede wszystkim o Wielką Brytanię, Holandię, ale też Skandynawię. Głosy niezadowolenia pojawiają się również wśród radomskich działaczy i ekspertów.
Czytaj więcej: Zwolnili ją przez Skype’a. Firma wydała oświadczenie
Radny Kazimierz Woźniak, sympatyzujący z obecnym prezydentem w rozmowie z nami mówi o gorzkiej satysfakcji. - Stało się to, o czym mówiłem. Minął rok od startu i dobrze jest, gdy na lotnisku pojawia się jeden samolot - komentuje Woźniak.
W jeszcze mocniejszym tonie wypowiada się były prezydent Radomia.
Wyłożono 800 milionów złotych (kwota ta uwzględnia wszystkie przetargi, wprowadzone zmiany w projektach i aneksy do umów - przyp. red.), ale lotnisko znów nie spełnia oczekiwań. Miały stąd latać miliony pasażerów, a lata 100 tysięcy rocznie. Ile będziemy czekać na jakiekolwiek efekty? To jest nieporozumienie - mówi wyraźnie zdenerwowany Ryszard Fałek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Radomianin Łukasz Zaborowski z Instytutu Sobieskiego zauważa, że lotnisko nie działa od początku 2023 roku, więc trzeba dać czas na "rozruch".
Port - po gruntownej modernizacji - działa od 27 kwietnia 2023 roku. Do końca ub. roku obsłużono ponad 104 tys. pasażerów, choć zakładano - 150 tysięcy. W tym roku władze lotniska zakładają obsłużenie nawet 200 tysięcy pasażerów. W pierwszym kwartale wynik zatrzymał się jednak na nieco ponad 20 tys.
Eksperci oceniają lotnisko w Radomiu
Problemem ma być też Adam Struzik, marszałek Mazowsza. - Inne lotniska są dotowane z budżetu województwa. Gdyby Radom też dostawał pieniądze, to by było realne porównanie. Marszałek musiałby zacząć pomagać, ale na razie robi wszystko, by przeszkodzić — twierdzi Zaborowski.
Eryk Kłopotowski, ekspert rynku lotniczego, w rozmowie z o2 podkreśla, że od początku negował powstanie lotniska w Radomiu. - To nietrafiona inwestycja, ale decydowali politycy, którzy nie mają pojęcia o rynku - mówi nam. Dodaje jednocześnie, że klientem lotniska nie są ludzie, a linie lotnicze.
Czytaj więcej: Kobieta wymusiła na skrzyżowaniu. Dostała 2000 zł mandatu
Na dziś, jeśli wszystkie zaplanowane loty wystartują, a samoloty będą obłożone w 100 procentach, to liczba pasażerów będzie oscylować wokół 95 tysięcy. Nawet jeśli jakieś połączenia dojdą, to liczba jakoś bardzo nie wzrośnie. Przecież odpowiednio wcześniej trzeba rozpocząć sprzedaż, a na razie nic takiego się nie dzieje - mówi nam Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
- Ze statystyk wynika, że z Radomia lata jedynie 20 proc. warszawiaków. Reszta to mieszkańcy byłych województw - radomskiego i części obecnego świętokrzyskiego. Nie byłem przekonany co do tego, że ludzie z tych regionów będą latać po świecie, bo są to ubogie tereny - twierdzi Furgalski.
Obaj eksperci dodają, że szansą dla Radomia są loty "niskokosztowe", czyli takie, które po prostu przyciągną klientów. Wskazują, że radomianie zostali omamieni wspaniałą wizją, po zamknięciu Modlina i Okęcia. - Rynek zweryfikował Radom - mówi Kłopotowski.
Grube miliony do oddania
Tylko w 2023 roku miasto Radom wpłaciło na konto zarządcy lotniska 16 milionów złotych. Zwracać pieniądze trzeba będzie do... 2040 roku. To efekt poniesionych nakładów przez państwową spółkę Polskie Porty Lotnicze S.A. Chodzi o budowę nowych płyt postojowych, pasa startowego, czy terminala. Łącznie to kosztowało aż 350 milionów złotych.
Wzajemnych rozliczeń jest więcej. Miasto Radom ma dostać z budżetu PPL ok. 80 milionów złotych za dzierżawę miejskich gruntów.
Takie jest polskie prawo. Będziemy spłacać w równych ratach, by od razu nie oddać połowy budżetu. Lotnisko musi się rozwijać. Osobiście zakładałem pierwsze korzyści za kilka lat — tłumaczy w rozmowie z o2 prezydent Radomia Radosław Witkowski. Włodarz po pierwszym roku funkcjonowania lotniska zauważa pozytywy, jednak według niego obecnie ciężko mówić o korzyściach płynących dla miasta.
Przede wszystkim przestaliśmy być memem. Jest potencjał, bo do tej pory było mało pustych samolotów. Bardziej martwi mnie to, że po dobrym początku, nie ma zainteresowania ze strony tanich linii lotniczych - ocenia prezydent Radomia.
Ryszard Fałek oraz Kazimierz Woźniak zwracają uwagę na to, że koszty są ogromne. Dodają, że Radom jest biednym miastem.
- Nie widzę zasadności, by codziennie płacić 50 tysięcy złotych. Lepiej te pieniądze przeznaczyć na sport i szkołę — mówi Fałek. - Pierwsze lotnisko zaorane, zmarnowano mnóstwo pieniędzy. Teraz jak widać, niewiele się zmieniło — dodaje Woźniak.
Tak wyglądał pierwszy rok lotniska w Radomiu
Obecnie z Radomia oferowane są loty do Rzymu i Larnaki. Średnio linie lotnicze realizują połączenia co dwa dni. Dopiero na przełomie maja i czerwca siatka się rozwinie - będą połączenia regularne do Prewezy (Grecja), Tirany (Albania), Ochrydy (Macedonia) i Antalyi (Turcja).
PPL zapewnia, że rozmowy z kolejnymi przewoźnikami i touroperatorami trwają. Niewykluczone, że w przyszłości pojawią się nowe kierunki.
W ostatnim wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", nowy szef PPL Andrzej Ilków wskazywał, że szansą na ożywienie lotniska, są nocne loty. Obecnie trwają starania o uzyskanie zgody środowiskowej. Ograniczenia wynikają też ze współdzielenia obiektu z wojskiem.
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.