Inflacja mocno daje o sobie znać. Niestety, te wakacje upłyną pod znakiem paragonów grozy. Już u progu sezonu nie brakuje doniesień o kosmicznych cenach m.in. nad morzem.
Czytaj także: Sprzątała strych. Niesłychane, na co się natknęła
"Super Express" spostrzega, że szczególnie dużo płacić trzeba za żywność. Aż trudno uwierzyć w to, że w Sopocie zwykła zapiekanka w formie pieczonej bułki z pieczarkami kosztuje... 23 zł.
Na tę bardziej wymyślną np. z łososiem trzeba mieć w kieszeni już 30 zł. Serwując zatem takie przekąski czteroosobowej rodzinie, trzeba wydać około 100 zł - zaznacza "SE".
Ser, pieczarki, bagietka, keczup. To - jak widać - nie jest już budżetowy posiłek. Zapiekanki osiągnęły ceny obiadów w barach mlecznych.
Nie tylko nad morzem. Drożyna szaleje również w innych kurortach
Drożyzna to domena nie tylko nadmorskich kurortów. Ostatnio serwis mamadu.pl pokazywał paragon z Kazimierza Dolnego. Syn bohaterki artykułu miał ochotę na zapiekankę, kobieta takiej ceny się jednak nie spodziewała. Za przysmak trzeba było zapłacić aż 19 zł. - Kiedy kasjerka powiedziała ile mam zapłacić, aż zbladłam - stwierdziła.
"SE" z kolei zwraca również uwagę na to, że również nad jeziorami jest drogo. I wcale nie chodzi tylko o zapiekanki. Na Pojezierzu Lubuskim za porcję sandacza (ok. 200 g) z frytkami płacić trzeba 55 zł.
Drożeją też lody. Gałki za mniej niż pięć złotych raczej nie dostaniesz. Ceny potrafią sięgać nawet siedmiu złotych, albo i wyżej.
Atrakcje, z których można skorzystać podczas pobytu nad jeziorem, też tanie nie są. Za wypożyczenie rowerka wodnego na godzinę zapłacisz ok. 30 zł.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.