Coraz więcej Polaków porzuca gotówkę, uznając, że płatności elektroniczne są zdecydowanie wygodniejsze od tradycyjnych rozwiązań. Oczywiście płatności przy użyciu kart płatniczych czy przelewów nie są anonimowe - każdą z takich transakcji można przypisać do konkretnej firmy czy też osoby.
Jeżeli ktoś chce zatem "ukryć" transakcję, musi posłużyć się gotówką. Wszelkie tego typu procedery ukrócić zamierza Unia Europejska, wprowadzając dalsze ograniczenia w płatnościach gotówką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do pomysłu limitów na transfery gotówkowe w rozmowie Radiem ZET odniósł się Ryszard Petru z Trzeciej Drogi. Wprost ocenił, że "musi być pewne ograniczenie, by nie wspierać szarej strefy".
Z drugiej strony gotówka musi być w obiegu - dodawał.
Limity gotówkowe? Petru stawia sprawę jasno
Warto wspomnieć o tym, że w Polsce obowiązują pewne ograniczenia w rozliczaniu się gotówką między przedsiębiorcami. Począwszy od 2017 roku tradycyjnymi pieniędzmi można opłacać zobowiązania do maksymalnej wysokości 15 tys. zł.
Polski Ład miał obniżyć ten limit do 8000 zł. Planowano również wprowadzenie maksymalnej wartości w płatnościach pomiędzy przedsiębiorcą a konsumentem na poziomie 20 tys. zł. Krótko przed wyborami parlamentarnymi wycofano się jednak z tych założeń.
Tymczasem Unia Europejska chce wprowadzić limit transakcji gotówkowych rzędu 10 tys. euro. Kraje członkowskie mogłyby jeszcze obniżyć tę wartość.
To jednak nie wszystko. Pojawiła się bowiem również koncepcja, by przy transakcjach przekraczających 3000 euro sprawdzać tożsamość płatnika
Petru przyznał, że pewne ograniczenia w zakresie płatności gotówkowych są potrzebne. Jednocześnie zastrzegł jednak, że istnieje społeczna potrzeba płacenia w tradycyjny sposób, zatem rządzący nie mogą "z nią ostro walczyć, w sposób administracyjny". Polityk twierdzi też, że "w przyszłości gotówka zniknie być może w sposób naturalny i ludzie nie będą jej chcieli".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.