Vinted to popularna w Polsce platforma do sprzedaży ubrań (i innych produktów) przez internet. Użytkownicy mogą wystawiać na sprzedaż własne przedmioty i kupować odzież ''z drugiej ręki''. Z ostatnich dostępnych danych wynika, że z Vinted korzysta prawie 7 milionów Polaków.
O wirtualnym second handzie można powiedzieć wiele dobrego. Niestety, jest to także platforma, która przyciąga oszustów i osoby, wykorzystujące Vinted do własnych celów. A te bywają różne...
Okazuje się, że Vinted to pole do popisu dla cwaniaków, ale i... fetyszystów. ''Fakt'' opisuje historię pewnej 30-latki, która próbowała sprzedać nieużywane od dawna buty do pole dance. W skrzynce odbiorczej użytkowniczki Vinted szybko znalazła się wiadomość od zainteresowanego butami... mężczyzny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chciała sprzedać buty na Vinted. Zaskakująca wiadomość od mężczyzny
Internauta skomplementował buty i nazwał je ''bajecznymi'' oraz ''obłędnymi''. Dopytywał też o szczegóły. Chciał poznać długość wkładki, dopytywał, czy "buciki były noszone", a w końcu poprosił o dodatkowe zdjęcie - chciał wiedzieć, jak buty "prezentują się na nóżce".
Ostatecznie - jak można się domyślać - do transakcji nie doszło. Gdy kobieta w odpowiedzi wysłała mężczyźnie zdjęcie ze sklepu, rozmowa się zakończyła.
Podobnych przypadków jest znacznie więcej. 25-letnia Aleksandra ma 176 cm wzrostu i nosi obuwie w rozmiarze 40. Od niej również pewien mężczyzna próbować pozyskać dodatkowe fotografie. Okazało się jednak, że nie zależało mu na sprzedawanych butach, a... zdjęciach ''stópek'', bo ''lubił duże kobiece stopy''.
Podobna historia przydarzyła się pani Magdalenie z Wrocławia. 33-latka nosi buty w rzadko spotykanym przez kobiety rozmiarze 42. Wzbudziło to zainteresowanie pewnego internauty.
Zaczął do mnie wypisać, że skoro wystawiam takie buty, to znaczy, że muszę mieć większą stopę, a on takie ubóstwia. Pytał, czy wysłałabym mu zdjęcia nóg. Prosił też o filmiki, żebym pokazała, jak chodzę na boso" — relacjonuje w rozmowie z "Faktem".