W 2014 roku ówczesny szef Volkswagena Martin Winterkorn zachwycał się współpracą z Chinami i mówił o niej w samych superlatywach. Na targach w Pekinie mówił o "partnerstwie, zaufaniu i zrozumieniu".
Jak donosi Der Spiegel i telewizja ZDF — ich wspólne śledztwo wskazuje, że w latach 2010-2014 właśnie ci "zaufani partnerzy" z Chin mieli powoli wykradać dane niemieckiego koncernu motoryzacyjnego. Dziennikarze dotarli do ponad 40 dokumentów, które po przestudiowaniu dały obraz ogromnego trwającego latami cyberataku na serwery Grupy Volkswagen.
"(...)napastnicy ukradli aż 19 000 plików. Grupa jako "zidentyfikowane cele" wymieniła "rozwój silników benzynowych", "rozwój skrzyń biegów" i "przekładnię dwusprzęgłową. " – podaje Der Spiegel starając się opisać skalę ataku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiadomo, że hakerzy włamali się na serwery Volkswagena w meksykańskiej siedzibie firmy w Puebla. Stamtąd udało im się uzyskać dostęp do serwerów w siedzibie głównej w Wolfsburgu. Od 2010 do 2014 roku pozostali niezauważeni. Aż do momentu, gdy wydała ich... literówka. Jeden błąd uruchomił zbyt duże zasoby sieci. Wtedy informatycy zorientowali się, że coś jest nie tak.
W następstwie Volkswagen w ciągu jednego weekendu odciął prawie wszystkie komputery od internetu. Informatycy sprawdzili i przeinstalowali 90% oprogramowania w całej firmie.
(...)inni (eksperci – przyp. red.) opisują cyberatak jako największy w tamtym czasie na świecie. Z dokumentów wynika, że zaangażowana w tę sprawę firma Microsoft oświadczyła wówczas, że tak wiele systemów (informatycznych – przyp. red.) nigdy nie musiało być ponownie instalowanych za jednym zamachem - podają dziennikarze Der Spiegel by podkreślić skalę cyberataku.
Zobacz również: Ustawiony bieg w Chinach? Jeden z oskarżonych zabrał głos
Skąd jednak przypuszczenie, że to właśnie chińscy hakerzy atakowali niemiecki koncert motoryzacyjny? Wskakują na to wszystkie poszlaki, które udało się zebrać w dokumentacji, do której dotarli dziennikarze.
Czytaj także: Blok na 30 tysięcy osób. "Chów klatkowy"
Adres IP hakerów "można było prześledzić aż do Pekinu" – mówi osoba znająca ten proces. (...) oprogramowanie szpiegowskie użyte w hackowaniu VW, jak i metodologia atakujących noszą ich podpis. Wykorzystali do tego programy takie jak PlugX czy China Chopper, z których korzystali niemal wyłącznie hakerzy z ChRL - powiedział anonimowo ekspert cytowany przez Der Spiegel.