Agnieszka Dziamianowicz-Bąk sama niejednokrotnie wspominała o potrzebie wsparcia osób, które zostały same na jesień życia.
Kiedy znika druga osoba, nie znika połowa kosztów utrzymania gospodarstwa domowego. Dlatego będziemy popierać projekt znajdujący się w Sejmie, będziemy też proponować własne rozwiązania dotyczące renty wdowiej - mówiła Agnieszka Dziemanowicz-Bąk w rozmowie z TVN24.
Anna Maria Żukowska, która przewodzi klubowi Lewicy w Sejmie niedawno oświadczyła, że projekt jest gotowy i zostanie złożony w ciągu kilku miesięcy. Tym bardziej zaskakujący był post, jaki pojawił się na profilu Lewicy na platformie X (dawny Twitter), gdzie poinformowano o spełnieniu obietnicy wyborczej w postaci wdowich emerytur.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wpis znikł niemal tak szybko, jak się pojawił.
Za rządów PiS osoby starsze ledwo wiązały koniec z końcem, podczas gdy rząd wraz z klerem się bogacili. Teraz, kiedy rządzi demokratyczna większość żaden i żadna nie będą musieli się martwić o przeżycie - nadchodzi renta wdowia! Renta wdowia jest rozwiązaniem, która Lewica wprowadziła do umowy koalicyjnej (...) Dzięki działaniom Agnieszki Dziemanowicz-Bąk zostanie ona wprowadzone już w 2024 roku! - można było przeczytać w usuniętym już poście Lewicy.
Zdaniem internautów to "falstart", który wynikał z tego, że wpis nie został skonsultowany z resztą partii, lub też pojawił się za wcześnie - przez wpłynięciem odpowiedniego projektu do Sejmu.
Zmiany dla emerytów
W tej chwili wdowa lub wdowiec mają wybór - albo zostają przy swojej emeryturze, albo przyjmują 85 proc. świadczenia zmarłego współmałżonka.
Lewica chciała nieco zmienić tę zasadę. Ich propozycja polega na tym, aby w przypadku śmierci żony lub męża owdowiała osoba mogła zachować swoją emeryturę i do niej uzyskać dodatek w postaci 50 proc. renty męża lub żony, albo też wybrać rentę zmarłego współmałżonka i dodać do niej 50 proc. swojej emerytury.
Zdaniem ekspertów wysokość wspomnianego świadczenia będzie ostatecznie zależeć od możliwości finansowych nowego rządu.