Dostałeś wysoki rachunek za gaz czy prąd? A może zdecydowałeś się na instalację fotowoltaiczną i chcesz się podzielić informacją, jakie przyniosła efekty? Wyślij swój rachunek na dziejesie.wp.pl lub oznacz go hasztagiem #przyszedlrachunek w mediach społecznościowych.
Pan Tadeusz jest przedsiębiorcą z Lubina. Prowadzi sklep z ozdobami do tortów i chemią. Wcześniej był właścicielem sklepu mięsnego. Wraz ze zmianą sklepu, postanowił zmienić oświetlenie - tradycyjne zostało zastąpione ledowym.
To drugie generuje moc około 200 W. W lokalu nie ma lodówek, agregatów czy grzejników elektrycznych, jedynie czajnik, drukarka i klimatyzacja, która teraz nie jest używana.
Przy tego rodzaju oświetleniu zamontowano mu licznik trójfazowy (mimo iż chciał się pierwotnie zdecydować na jednofazowy). W wymianę żarówek na ledowe zainwestował dobre 1000 zł, nie chcąc kupować "chińszczyzny".
Zużywa mniej energii, płaci więcej
Na wejściu miał już naliczone 4 kW, za które musiał zapłacić 170 zł. Gdy to zgłosił, operator "migał się" od odpowiedzi.
Druga faktura wprawiła pana Tadeusza w osłupienie. Za zużycie 60 kW musiał zapłacić 250 zł, podczas gdy w "starym" sklepie, z dużymi lodówkami na mięso za 300 kW płacił 280 zł.
Chcąc wyjaśnić sytuację i dowiedzieć się, dlaczego płaci tak dużo, zużywając znacznie mniej energii, odbijał się dosłownie od drzwi do drzwi. Nikt nie potrafił odpowiedzieć mu na pytania. Gdy pisał maile, dostawał w odpowiedzi zwrotnej, że "wskazanie licznika jest prawidłowe" i prośbę o sprawdzenie urządzenia.
Jedyne, co był w stanie ustalić, to to, że naliczana jest dodatkowa energia - tzw. bierna energia indukcyjna. Taką generuje nowy licznik. To, mówiąc w uproszeniu, energia, której się nie zużywa, ale ona "krąży w środku". Pan Tadeusz żartobliwie nazwał ją "energią duchem".
Czuję się oszukany i okradziony. Nie wiem, co mam robić. Przecież jak przyjdą mrozy, pójdziemy z torbami, gdy trzeba będzie oprócz ogrzewania centralnego uruchomić jakąś farelkę - przyznaje pan Tadeusz.
Przedsiębiorca pytał specjalistów od energii, czy to nie jest paradoks. Bo przecież po to kupił ledy, by płacić mniej. A nie dość, że zużywa znacznie mniej energii, to płaci więcej, bo płaci dodatkowo za energię, której nie zużywa. Przyznawali mu rację, jednakże nikt nic nie mógł poradzić.
Teraz mężczyzna zastanawia się, czy nie wrócić do starego sposobu oświetlenia. Ale to z kolei kolejne koszty. A gwarancji, czy to w jakikolwiek sposób pomoże - brak.