Kilka miesięcy temu "Wyborcza" opublikowała średnie ceny jedzenia w restauracjach na Krupówkach. Na początku wakacji średni koszt rosołu wynosił 17 zł, kwaśnicy - 20 zł, a schabowego - ok. 43 zł. Minęło zaledwie kilka miesięcy, a ceny poszybowały w gorę - czytamy na stronie "Gazety Wyborczej".
Za jajecznicę na śniadanie zapłacimy ok. 20 zł. Za grillowanego oscypka, chleb ze smalcem lub regionalne moskole od 20 do 26 zł. Obecnie talerz rosołu kosztuje 20 zł, schabowy zaś - 48 zł. Wzrosły również ceny góralskich przysmaków. Za gicz jagnięcą zapłacimy 75 zł, za kwaśnicę 22 zł, za pstrąga z pieca 49 zł, a za placek po zbójnicku 52 zł.
Osoby, które wybierają się na Krupówki i chcą zaoszczędzić na obiedzie, mogą skorzystać z ofert jadłodajni. Tam za zestaw obiadowy (zupę i drugie danie z surówką) zapłacimy około 45 zł. Jakość jedzenia w jadłodajniach na Krupówkach może jednak pozostawiać wiele do życzenia - twierdzi "GW".
Wzrost cen na Krupówkach. Powód dobrze znany
Za wzrost cen na Krupówkach odpowiadają inflacja oraz kryzys energetyczny, które dotykają każdy sektor gospodarki. - Część przedsiębiorców podnosiła te ceny, bo bała się, że ceny prądu i węgla wzrosną o 500 proc. - albo że węgla w ogóle nie będą mieli. Trzeba też dodać, że bazują oni przede wszystkim na produktach mrożonych, a ich przechowywanie w zamrażarkach jest teraz dużo droższe - tłumaczy Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Jak się okazuje, właściciele restauracji na Krupówkach mierzą się także z podwyżkami za dostawy pożywienia, które wynoszą o 50, a nawet o 100 proc. drożej.