Największe firmy w Polsce masowo zwalniają swoich pracowników. Jako przykłady można wymienić chociażby grupowe redukcje zatrudnienia w PepsiCo i Aptiv w Krakowie, spółce Backer OBR na Pomorzu, a także w gigancie IT Infosys w Poznaniu. Skala zjawiska jest ogromna, bo pracę w ramach planów naprawczych traci albo ma w najbliższym czasie stracić, nawet kilkaset osób z poszczególnych przedsiębiorstw.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ekspert rynku pracy ManpowerGroup Piotr Skierkowski wskazał, że trudna sytuacja gospodarczo-polityczna powoduje, że wiele firm na polskim rynku, wprowadzając redukcję zatrudnienia, szuka oszczędności.
- Żyjemy w czasach bardzo niestabilnej sytuacji geopolitycznej, która ma ogromny wpływ na sytuację na rynku pracy. Pandemia, inflacja, wojna za naszą wschodnią granicą, ale też pewne zmiany pokoleniowe i związane z nimi oczekiwania - to wszystko się dziś kumuluje i na pewno 2024 r. będzie rokiem weryfikacji rynku, ponieważ wiele firm po ostatnich ciężkich latach szuka oszczędności i optymalizacji - powiedział ekspert.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Masowe zwolnienia w Polsce. Jakie branże są najbardziej zagrożone?
Skierkowski podkreślił, że oddziały firm międzynarodowych ulokowane w Polsce zmniejszają liczbę lokalizacji, gdyż koszty prowadzenia biznesu w naszym kraju, nie należą już do najtańszych. Za główne przyczyny ekspert wskazał wysokie koszty utrzymania pracowników i złożone regulacje prawne oraz podatkowe.
Niestety, czasami decyzja o zamknięciu oddziału czy fabryki pada na Polskę, ponieważ Polska nie jest już dziś krajem najniższych kosztów. Rośnie płaca minimalna, składki na ZUS, rosną koszty utrzymania budynków, energii elektrycznej, paliw. Inflacja i wzrost cen powodują coraz większą presję pracowników na podwyżki, do tego dochodzą rozmaite regulacje prawno-podatkowe i to wszystko razem wzięte sprawia, że firmy szukają takich lokalizacji, w których koszty prowadzenia firmy i utrzymania pracowników są niższe - zaznaczył Skierkowski.
Dodatkowo specjalista wskazał na automatyzację pracy, gdzie największym wyzwaniem, jeżeli chodzi o sytuację na rynku pracy, jest AI. - Musimy się liczyć z tym, że niższe stanowiska pracy, które nie wymagają szczególnych kompetencji i wysoko wyspecjalizowanych umiejętności, będą automatyzowane, a firmy będą szukać oszczędności w pierwszej kolejności właśnie tam - zaznaczył.
Czytaj także: Gigant szykuje zwolnienia. 900 osób straci pracę
Jeżeli chodzi o stabilne zatrudnienie, najmniej spokojne mogą być osoby pracujące w sektorze motoryzacyjnym, logistyce, a nawet w IT. Wszystko przez duże przeobrażenia, które obecnie przechodzą te branże.
Motoryzacja oraz logistyka są najbardziej podatne na wahania koniunktury i po nich możemy oceniać, co się dzieje w gospodarce. I niestety, one mają prognozę ujemną, planują redukcję, co wskazuje na pewne wyhamowanie gospodarki, ale też na transformację, która się odbywa w Europie i na świecie, ponieważ idziemy w stronę zielonej energii, samochodów elektrycznych. To powoduje, że koncerny, ale też cały rynek pracy, muszą się do tego dostosować - wyliczał Piotr Skierkowski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
- Zaryzykowałbym stwierdzenie, że czasy prosperirty w IT, przynajmniej na razie się skończyły i po raz pierwszy obserwujemy, że na rynku pracy pojawiają się aktywni kandydaci IT, czyli tacy, którzy sami odpowiadają na różne ogłoszenia o pracy i jej poszukują - dodał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.