Nietypowe znalezisko odkryli strażacy z Parku Narodowego Gór Stołowych. Na jednym z popularnych szlaków turystycznych w lesie stały trzy muszle klozetowe. Śmieci zostawiono przy szlaku, do którego jest bardzo łatwy dojazd samochodem. W tym miejscu obszar parku przecięty jest kilkoma ruchliwymi drogami, w tym jedną wojewódzką.
Części samochodowe, nawilżane chusteczki
Jak mówi "Gazecie Wyborczej" Bartłomiej Jakubowski, dyrektor Parku Narodowego Gór Stołowych, śmieci w tym miejscu to niestety bardzo częsty widok. Przyznaje jednak, że w porównaniu z sytuacją na przykład sprzed dekady to śmiecenie na taką skalę to "incydenty".
Znajdujemy za to sporo części samochodowych, których nie przyjmują Punkty Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych, czyli popularne PSZOK-i. ŚProblemem są też wyrzucane nagminnie jednorazowe nawilżane chusteczki - mówi Bartłomiej Jakubowski, dyrektor Parku Narodowego Gór Stołowych.
Nie "wystawiać podobne dzieła sztuki"
Muszle klozetowe pracownicy parku odwieźli już do PSZOK-u. Ich zdjęcie Park Narodowy Gór Stołowych postanowił zamieścić w mediach społecznościowych ku przestrodze innych. Pracownicy parku w ironiczny sposób apelują o to, aby nie wystawiać takich "dzieł sztuki" w przestrzeni otwartej, tym bardziej na terenie parku narodowego.
Kiedy w 1917 Marcel Duchamp wniósł pisuar na galeryjne salony, wywołał zawieruchy i zapoczątkował nowe trendy w Świecie Sztuki. Kiedy 104 lata później ktoś w przypływie performatywnego natchnienia zamyśli wystawić swoje "dzieło" w przestrzeni otwartej, niech upewni się, że nie jest to park narodowy; pozostanie na miejscu, aby bronić i kuratorować wystawie; Przeprowadzi dogłębny masaż płatu czołowego, jak tylko taki pomysł przyjdzie mu do głowy - czytamy we wpisie.
Sprawcy grozi mandat
Straż Parku Narodowego Gór Stołowych prosi o kontakt świadków lub "twórców niezwykłego dzieła sztuki". Sprawca zostanie ukarany mandatem w wysokości do 500 zł. "Będziemy sprawdzać fotopułapki, przeprowadzimy też coś w rodzaju wizji lokalnej, aby znaleźć sprawcę" - mówi Bartłomiej Jakubowski "Wyborczej".
Dyrektor dodaje, że jeżeli ustalona zostanie tożsamość sprawcy, mogą skierować sprawę do sądu, który może wymierzyć karę nawet do 5 tys. zł. "Choć moim zdaniem najgorszą karą dla takiej osoby jest publiczne obśmianie takich postaw i wzbudzenie jakiegoś poczucia wstydu. Oczywiście zakładając, że taka osoba takie poczucie posiada" - dodaje.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.