O sprawie pisze właśnie "Fakt". Do dziennika odezwała się pani Teresa, emerytka z Grudziądza (woj. kujawsko - pomorskie). Okazuje się, że wraz z mężem odwiedziła lokalną knajpę. Para zdecydowała się kupić dwa zestawy obiadowe.
Czytaj więcej: Koszmarny upadek z klifu. Tak skończył znany influencer
W jednym z nich był dorsz, a w drugim golonka. W ramach dodatków znalazły się ziemniaki i surówka. Małżonkowie poprosili również o dwa kompoty. Najlepsze miało się jednak dopiero wydarzyć. Mowa tu o rachunku za wszystkie dania.
Tyle zapłacili za obiad w Grudziądzu. Emeryci w szoku
Jak przyznaje pani Teresa, gdy zobaczyli z mężem paragon za jedzenie, to nie mogli wyjść z podziwu. Dlaczego? Otóż, nie spodziewali się na nim tak niskiej kwoty, zważywszy na wszechobecną drożyznę. Byli pozytywnie zaskoczeni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj więcej: Zapomniała ściągnąć na noc. To stało się z palcem
Za całość klienci zapłacili w grudziądzkiej restauracji 64 złote. Golonka kosztowała ich 32 złote, a dorsz 28 złotych. Szklanka kompotu domowego była po 2 złote, wzięli więc dwie.
To nie jest dla nas mała kwota, ale przyznam, że spodziewaliśmy się znacznie większej drożyzny. Jedzenie smakowało, a porcje były tak duże, że nie daliśmy rady wszystkiego zjeść. Postanowiliśmy, że co dwa tygodnie pozwolimy sobie na takie szaleństwo - zdradziła pani Teresa dla "Faktu".
Dziennikarze tabloidu przypomnieli, że za golonkę w Warszawie trzeba zapłacić nawet... 57 złotych. Natomiast kawałek dorsza z ziemniakami w restauracji w Gdańsku kosztuje 45 złotych, a w Jastarni - 49 złotych.