Podczas czwartkowej sesji Rady Miasta Zakopanego, burmistrz Łukasz Filipowicz ostrzegł radnych, że "sytuacja finansowa miasta jest krytyczna". Według aktualnie rządzącej ekipy, to efekt działań poprzedników. W poprzedniej kadencji miastem zarządzali działacze Zjednoczonej Prawicy.
Czytaj także: Wymowne zdjęcie. Pokazali po powodzi w Lądku-Zdroju
Jak do tego doszło? Dziennikarze "Gazety Wyborczej" wskazują, że budżet miasta oparto na niezrealizowanych założeniach. Według burmistrza, w poprzedniej kadencji zakładano, że sprzedaż mienia miejskiego osiągnie nawet 20 mln. zł. Wyszło zupełnie inaczej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Założyliśmy, że zrealizuje się sprzedaż mienia miejskiego w 2023 r. na ponad 20 mln zł. Nie sprzedało się nic, a w bieżącym roku sprzedano mienie za ok. 700 tys. zł, więc nie ma z czego realizować wydatków, dlatego musimy zaciągać kolejne kredyty - przekazał radnym Filipowicz, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Aktualnie w kasie miasta nie ma pieniędzy nawet na remont Krupówek. Wiadomo, że wymiana nawierzchni deptaka musi poczekać.
Musimy zrezygnować z pewnych inwestycji, aby gmina nie zbankrutowała - mówi Filipowicz cytowany przez"Gazetą Wyborczą".
Czytaj także: Zobaczył komentarz. Ksiądz nie czekał. Mówi o zarobkach
Burmistrz nie chce się zadłużać
Władze Zakopanego chcą ograniczać spiralę zadłużenia. Już teraz ryzyko zbyt dużego obciążenia budżetu jest wysokie. Burmistrz Łukasz Filipowicz podkreśla, że nie chce "utrudniać życia kolejnym pokoleniom".
Jeżelibyśmy chcieli zrealizować wszystko, co mamy w planach na przyszył rok, czekałyby nas kolejne kredyty, których mogłyby nie spłacić nawet nasze wnuki. Niektóre inwestycje są przeskalowane i miasto nie jest w stanie ich udźwignąć. Obecna sytuacja to rezultat polityki prowadzonej przez poprzednie władze, które podchodziły do finansów miasta zbyt frywolnie - stwierdził Filipowicz podczas Rady Miasta.