Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
aktualizacja 

Zatruta galareta na bazarze. Niebywałe, co zastali. "Jest kolejka"

1022

Na jednym z podkarpackich targowisk sprzedano zatrute mięso. Po spożyciu produktu dwie osoby znalazły się w szpitalu. Jedna z nich zmarła 2,5 godziny po zjedzeniu mięsa. Mimo to mieszkańcy okolicy cały czas kupują mięso na ulicy - sprawdzili dziennikarze.

Zatruta galareta na bazarze. Niebywałe, co zastali. "Jest kolejka"
Mięso na bazarze - zdjęcie ilustracyjne (Forum, Wlodzimierz Wasyluk / Forum)

W lutym w naszym kraju głośno było o tym, że 54-letni Ukrainiec zmarł po zjedzeniu galarety mięsnej zakupionej na targowisku w Nowej Dębie na Podkarpaciu.

W sprawie zostało zatrzymane małżeństwo spod Mielca: 55-letnia Regina S. i 56-letni Wiesław S. Policjanci ustalili, że hodują oni trzodę chlewną i wyrabiają wędliny, które następnie sprzedają na terenie Nowej Dęby. Małżeństwu przedstawiono zarzuty narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi im do 3 lat więzienia.

Po serii zatruć po spożyciu wyrobów mięsnych z targowiska w Nowej Dębinie pojawiły się głosy, że warto kupować mięso tylko u sprawdzonych sprzedawców. Po tragedii na Podkarpaciu, "Super Express" ustalił, że handel uliczny w tym regionie dalej kwitnie. Ludzie nic sobie nie robią z tragedii.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Recepta na klęskę głodu. Nie groźna mu susza i zmiany klimatu

Dziennikarze na bazarze zastali wielu kupujących.

Przy samochodzie, z którego sprzedawane są wyroby z masarni, ciągle jest kolejka. Osoby kupujące cały czas "żartują" z galarety, przez którą 3 osoby trafiły do szpitala, a 54-letni mężczyzna zmarł - relacjonuje "SE".

Mieszkańcy nie boją się tragedii?

Według mieszkańców, ktoś rzekomo musiał dodać jakiejś trucizny do tej galarety, żeby po zjedzeniu kawałka ludzie mdleli albo umierali. Czyżby nie słyszeli, że wedle podejrzeń lekarzy zawinił azotyn sodu?

Przecież to jest niemożliwe, żeby nawet z brudu tak się stało. Nowiczok (produkowana w Związku Radzieckim trucizna - przyp. red.) to tak może działać, a nie zwyczajne rzeczy, co się do mięsa daje - zarzekał się starszy mężczyzna.

Na targowisku pracownik, który sprzedaje mięso zapewnia, jest przebadane przez służby i dopuszczone do sprzedaży.

Czego mam się bać, by tu kupować? Przecież to mięso to nie u nas sprzedawali takie felerne. Zresztą nie wiadomo co w nim było. Czytałem, że jad kiełbasiany to by tak szybko nie zadziałał. Może to jakiś spisek, żeby nie kupować u rolników, bo oni teraz protestują? - dodaje kolejna osoba w rozmowie z "SE".
Autor: JAR
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Wyniki Lotto 21.11.2024 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Ekstra Premia, Mini Lotto, Kaskada
Nakaz aresztowania Netanjahu. "Istotny krok w kierunku sprawiedliwości"
Zmasowane ataki Izraela na Liban. Ponad 47 zabitych
Wrocławski McDonald's podbija sieć. Kolorowe neony, światła i tłumy klientów
Zobaczył tygrysa pod domem. Przerażające nagranie z Chin
Ukraiński recydywista w Sopocie. Pokazał policjantom fałszywe prawo jazdy
Trzaskowski: Na spotkania w prekampanii jeżdżę prywatnym samochodem, urlopu nie planuję
Wypadek na roli. Nogę mężczyzny wciągnęła maszyna
PiS ogłosi swojego kandydata na prezydenta. Wiadomo już gdzie
Skrajnie osłabiony senior w Gdańsku. Jej reakcja uratowała życie 71-latka
Ōkunoshima. Tajemnicza wyspa królików z mroczną przeszłością
Estonia. Tysiące niewybuchów na poligonie wojsk NATO
Wróć na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić