Odmrożenie cen prądu latem bieżącego roku dla wielu rodzin będzie poważnym ciosem w domowe budżety.
Co zrobić by temu zapobiec i jakie ruchy w tym zakresie planuje rząd, dziennikarka Faktu zapytała ministrę klimatu.
Henning-Kloska podkreśliła, że zamrożenie cen wcale nie oznacza, że prąd stał się tańszy, ale że dopłacamy rokrocznie do niego ponad 30 mld zł z podatków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I to też są nasze pieniądze, które nie były wydane na opiekę zdrowotną, na szkolnictwo, na edukację naszych dzieci, na pomoc dla seniorów - podkreśliła w wywiadzie udzielonym Faktowi.
Tłumaczyła, że jej resort szuka sposobu aby odmrozić ceny tak, żeby nie było to odczuwalne dla społeczeństwa.
Nasi poprzednicy dopuszczali do tego, by spółki Skarbu Państwa generowały naszym kosztem gigantyczne zyski, które politycy przerzucali z jednej kieszeni do drugiej i oddawali nam na rachunki za prąd. My chcemy doprowadzić do tego, żeby nadmiarowe zyski spółek zastąpiły niższe taryfy, ceny bardziej akceptowalne dla ludzi - dodała.
Ministra tłumaczyła, że zależy jej, by rachunki nie rosły więcej niż 30 złotych miesięcznie. Wspomniała też o wsparciu dla najuboższych rodzin w postaci bonu energetycznego.
Jeżeli chodzi o ciepło systemowe, to zakładamy przedłużenie pomocy. Dostrzegamy, że są duże dysproporcje w cenach, nawet między sąsiadami żyjącymi na tej samej ulicy. To zależy od tego, jakiego rodzaju ogrzewanie w ramach systemu ciepłowniczego jest dostarczane do domu.