Rząd zapowiedział budowę armii złożonej z 300 tys. żołnierzy. Zachęceniem do wstępowania w szeregi polskiej armii miało być przede wszystkim podniesienie uposażenia kadetów. Miesięczna stawka kandydatów na żołnierzy wzrosła z 1200 zł aż do 4560 zł netto.
Jak się okazuje jednak, nie każdy kadet dostanie takie wynagrodzenie. Wyższe uposażenie jest bowiem przeznaczone dla kadetów, którzy swoje kursy rozpoczęli po wejściu ustawy w życie. Oznacza to, że kadeci, który rozpoczęli swoje kursy wcześniej, pobierają uposażenie po niższej stawce.
Kadeci żądają zmian uposażenia
Podniesienie uposażenia wyłącznie jednej grupie kadetów spowodowało oburzenie niemal 100 kandydatów na żołnierzy ze Szkoły Podoficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. Już w czerwcu napisali oni w tej sprawie do ministra obrony, Mariusza Błaszczaka, apelując o zmiany w ustawie.
Kadeci postanowili jednak zainteresować swoim problemem również media. "Staraliśmy się wykonywać swoje obowiązki i kształcić jak najlepiej, ale nie możemy przejść do porządku dziennego nad takimi dysproporcjami. Niektórzy z nas mają rodziny na utrzymaniu i trudno im przez kilkanaście miesięcy wiązać koniec z końcem za 1,2 tys. zł." - tak całą sprawę komentowali niektórzy z kadetów.
Oficjalnej odpowiedzi na złożoną petycję jednak do tej pory nie otrzymano. Do całej sprawy odniosła się dodatkowo dęblińska szkoła podoficerska, która jak mówi, nie ma wpływu na wysokość uposażenia żołnierzy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.