W 2019 roku rząd Prawa i Sprawiedliwości ogłosił Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK). Jednocześnie zapewniono, że to nowy program emerytalny. Tymczasem okazuje się, że z emeryturą... nie ma on nic wspólnego.
Otóż pieniądze z PPK bez podatku mamy wypłacać, gdy skończymy 60 lat, ale nie będą one wypłacane aż do śmierci - a właśnie na tym polega emerytura - zauważa wyborcza.biz.
Jednocześnie podkreślono, że oszczędności z PPK będziemy mogli po skończeniu 60. roku życia wypłacić w części (25 proc.) jednorazowo, a resztę w ciągu 10 lat. - Rząd z pewnością chciał, aby Polacy oszczędzali pieniądze do osiągnięcia wieku 60 lat. Problem w tym, że być może przez pomyłkę uchwalił przepisy, które do tego nie zachęcają - mówi dr Łukasz Wacławik z Wydziału Zarządzania krakowskiej AGH, cytowany przez wspomniany portal.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pomyłka rządu? Piszą o paradoksie PPK
Wyborcza.biz twierdzi, że pomyłka rządu może polegać na pozwoleniu na wcześniejszą wypłatę środków. Kiedy wypłacamy pieniądze z PPK przed ukończeniem 60. roku życia, otrzymujemy na rachunek bankowy zwrot wszystkich swoich wpłat, a także 70 proc. wpłat od pracodawcy.
Pozostałe 30 procent wpłat od pracodawcy trafia natomiast na nasze konto w ZUS. Serwis uważa, że być może właśnie tutaj doszło do przeoczenia.
Z zapisów ustawy wynika, że im częściej wypłacamy pieniądze przed terminem, tym bardziej zwiększamy pulę naszych oszczędności w ZUS. A tylko w ZUS mamy prawdziwą emeryturę, wypłacaną aż do śmierci. Z tego wniosek, że osobom, które będą długo żyć na emeryturze, opłaca się wcześniej wypłacać pieniądze z PPK. To paradoks, na który chyba nie zwrócili uwagi rządzący - powiedział portalowi wyborcza.biz dr Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.