W czwartek (14 września) minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg gościła w Programie Pierwszym Polskiego Radia. Właśnie przy tej okazji zapowiedziała ogłoszenie minimalnego wynagrodzenia na przyszły rok.
Ogłosimy minimalne wynagrodzenie na przyszły rok. Szczegóły będą o godzinie 14. To będą dobre wiadomości dla Polaków, pokazujące, że to o czym mówimy, wdrażamy w życie - zaznaczyła.
Przypomnę, że od początku, kiedy objęliśmy rządy, staramy się, by płaca minimalna była godna. Praca daje poczucie godności i stabilizacji każdej rodzinie. 3,6 mln osób, które otrzymują płacę minimalną, musi mieć godne wynagrodzenie. Wzrastać musi też przeciętne wynagrodzenie - kontynuowała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maląg wskazywała ponadto, że wzrost cen musi przełożyć się na wzrost minimalnej płacy. Tymczasem okazuje się, że uwagi w tym zakresie zgłaszają związkowcy. O sprawie pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Zamieszanie wokół płacy minimalnej
Do kwestii wynagrodzenia minimalnego w 2024 roku odniósł się Norbert Kusiak z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. - Tak, mamy spór, bo przepisy interpretujemy inaczej niż strona rządowa - powiedział, cytowany przez "DGP".
Różnica zdań bierze się stąd, że wspomniany wskaźnik uwzględnia się lub nie, w zależności od tego, jaka jest relacja płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia w danym roku. Sęk w tym, że w tym roku płaca minimalna rosła dwa razy: od stycznia do 3490 zł brutto, a od lipca - do 3600 zł brutto i teoretycznie obie te liczby mogą być brane pod uwagę do wyliczeń - podsumował dziennik.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.