Kierowcy łapią się za głowy, patrząc na ceny paliw. Za litr "95" trzeba płacić obecnie zdecydowanie powyżej 7 zł. Niestety, nic nie zapowiada, by drakońskie ceny zostały obniżone.
Czytaj także: Cała Polska na czerwono. Najwyższy stopień zagrożenia
Wręcz zanosi się na kolejne podwyżki. Przewidywaniami w programie "Newsroom WP" podzielił się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu Bieznesalert.
Kierowcy na stacjach paliw będą coraz bardziej przecierać oczy ze zdumienia. Mówiłem to jesienią ubiegłego roku, jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę, że cena będzie podsycana przez kryzys pandemiczny i energetyczny prowokowany przez Rosję - podkreślił.
Czytaj także: Rosja płonie. Pożary wymykają się spod kontroli
Można się załamać. "Nie widzę podstaw do optymizmu"
Ekspert wprost powiedział, że nie dostrzega powodów do optymizmu. - Gospodarka po pandemii odbijała, a zdolności do jej zaopatrywania się poblokowały. Na to nałożyła się wojna. Największy skok cen ropy - 30 proc. w górę - mieliśmy w dniu ataku Rosji, czyli 24 lutego. Dodając do tego inflację, drożejącego dolara, nie widzę podstaw do optymizmu. Trzeba szukać innych doraźnych rozwiązań, jak dofinansowanie komunikacji publiczne - kontynuował Jakóbik.
Drożyzna podsycana przez Putina dodatkowo pogarsza sytuację, natomiast nie ma co uciekać przed sankcjami. Jeśli my ich nie nałożymy, zrobi to Kreml, nie ma co się łudzić. Zbliżamy się do kryzysu gospodarczego, trzeba mieć tego świadomość - podsumował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.