Najpierw na podniesienie cen zdecydowali się samorządowcy z Żywca. Wcześniej koszt wykopania i formowania ziemnego grobu w tym mieście kosztował 400 złotych, po ich decyzji kwota ta wzrosła dwukrotnie.
Droższe obecnie jest nawet wypożyczenie drewnianego krzyża używanego podczas odprowadzania zmarłego do miejsca spoczynku. Wcześniej taka usługa kosztowała 20 złotych, po podwyżce już 22 złote. Powód? Wszechogarniająca drożyzna.
Musieliśmy podnieść ceny. Trzeba dbać o cmentarz: kosić trawę, wywozić śmieci, trzeba odśnieżać i oświetlać. Zresztą - grób, który ktoś ma zlokalizowany na cmentarzu, to jest opłata za niego na 20 lat. Jeśli tę kwotę się podzieli przez 20 lat i przez miesiące to wiadomo, jaka wychodzi kwota. Ona nawet nie pokrywa kosztów wywozów śmieci - tłumaczył w rozmowie w reporterem Polsat News Antoni Szlagor, burmistrz Żywca.
Czytaj także: 330 zł za znicz. Drożyzna opanowała cmentarze
Radni tłumaczą, że ceny pochówku nie zmieniły się od siedemnastu lat, a za ich przykładem podążają kolejne samorządy. Tym razem w Żywcu, gdzie decyzja o zmianie kosztów poszczególnych usług pogrzebowych zapadła na sesji Rady Miasta w ostatni czwartek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podała Gazeta Wyborcza: dotąd opłata na 20 lat za grób jednomiejscowy wynosiła 483 zł, teraz to 550 zł. Podobnie jak w Żywcu podniesiono także ceny usług, np. opłata za chłodnię to teraz 70 zł za każdą dobę, wcześniej było to 46 zł.
Pozostaje pytanie co z zasiłkiem pogrzebowym? Nikt nie ma wątpliwości, że dopłata 4 tysięcy brutto nie załatwi kompleksowo kwestii chowania zmarłych w żadnym zakładzie pogrzebowym w Polsce.