Niedawno wiceminister rolnictwa Stefan Krajewski przekazał serwisowi wiadomoscihandlowe.pl, że resort pracuje nad zmianami dotyczącymi marek własnych w dyskontach. Jedna z opcji to wprowadzenie limitu procentowego udziału marek własnych w ofercie sklepów.
Wiceszef resortu ocenił, że mogłoby to zmniejszyć nierówności we współpracy zewnętrznych dostawców z sieciami sklepów. Krajewski zwracał uwagę na to, że na takiej współpracy polskie zakłady z branży spożywczej tracą. Wszystko dlatego, że muszą podporządkować się operatorom handlowym nawet wtedy, gdy nie jest to dla nich korzystne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rząd planuje zmiany w sklepach
Wiceminister ujawniał też, że resort prowadzi prace nad rozwiązaniami w tym zakresie. Tymczasem prezes Polskiej Izby Handlu Maciej Ptaszyński w rozmowie z forsal.pl zwrócił uwagę na fakt, że stosowne rozwiązania funkcjonują już w polskim prawie. Są jednak dziurawe.
Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji stwierdza, iż wprowadzanie produktów marki własnej przez dyskonty w ilości ponad 20 proc. obrotów jest czynem nieuczciwej konkurencji - podkreślił.
Problem z tą ustawą jest jednak taki, iż czyny nieuczciwej konkurencji zdefiniowane w tej ustawie mogą być ścigane na podstawie powództwa cywilnego - dodał Ptaszyński.
Zmiany w zakresie marek własnych mogą wpłynąć na ceny produktów. Niewykluczone, że nowe regulacje sprawią, że klienci będą musieli pogodzić się z większymi wydatkami na zakupy. Póki co jednak jest za wcześnie, by mówić o szczegółach. Na razie Polacy obawiają się czego innego. Po świętach wzrośnie VAT na żywność, a odbije się to na cenach.