Spekulowanie w czasie pandemii. Proceder kombinowania z płatnościami opisał money.pl, wychodząc od przykładu pewnego architekta. - Płatność? To może poczekać. Rozliczmy się w przyszłym miesiącu, bo jeszcze za ten chce skorzystać z tarczy - usłyszał od niego klient.
Co to daje? Portal wyjaśnia to na przykładzie. Wystarczy wziąć pod uwagę, że w miesiącach przed epidemią przedsiębiorca wykonywał 5 zleceń, każde warte 2 tys. zł. Jeśli z dokumentów zniknie jedno zlecenie, spadek przychodów wyniesie 20 proc. Wystarczy, by załapać się na pomoc z tarczy.
Kombinowanie w czasie koronawirusa. Na papierze rzeczywistość wygląda inaczej
"Na papierze" więc w trakcie trzech miesięcy epidemii przedsiębiorca wykona oficjalnie po 4 zlecenia, a w miesiącach po epidemii (gdy postojowe nie będzie już przysługiwać) - po 6 zleceń. Zysk? Dodatkowe trzy miesiące wypłat postojowego po 2 tys. zł.
Skala kombinowania jest jednak nie do wykrycia. W rządzie zdają sobie z nich sprawę, jednak masowych kontroli firm nie będzie.
Nie jest jednak tak, że wszystkim kombinowanie uchodzi na sucho. Polski Fundusz Rozwoju wyłapał część próbujących wyłudzić pieniądze.
W skali całego kraju mowa o kilkuset przypadkach firm, które próbowały wyłudzić nienależną pomoc. Skala tego zjawiska jest jednak mikroskopijna, bo z tarczy finansowej PFR skorzystało już ponad 250 tys. przedsiębiorstw i 2,5 mln pracowników - mówi Paweł Borys.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.