Komornik pomylił panią Małgorzatę z dłużniczką. Kobieta dowiedziała się o swoim nieszczęściu pod koniec sierpnia, jak odwiedziła urząd - pisze tvn24.pl.
Te same personalia
- Przyszłam do urzędu gminy, żeby złożyć wniosek o zwrot akcyzy paliwowej. Jedna z urzędniczek zapytała, co się stało, bo komornik ogłosił już drugą licytację moich, liczących 3,5 hektara, działek. Kiedy pokazała mi, wiszącą na tablicy ogłoszeń informację, byłam w szoku. Okazało się, że komornik zajął mi dwa pola i las - opowiada serwisowi poszkodowana.
Pierwsza licytacja z kwietnia zakończyła się fiaskiem. Druga natomiast miała odbyć się 10 września.
Czytaj też: Matczyna emerytura. Pobierają ją tysiące Polaków
Jak taka pomyłka jest w ogóle możliwa? Otóż komornika zwiodły te same personalia kobiet i imiona rodziców. Pani Małgorzata, dopóki w lipcu nie wyszła drugi raz za mąż i zmieniła nazwisko, nazywała się dokładnie tak samo, jak zadłużona.
Komornik: mogę tylko przeprosić
Pani Małgorzata natychmiast chciała wyjaśnić sprawę. Kiedy poinformowała komornika o pomyłce, ten odparował, że może jedynie przeprosić i umorzyć postępowanie.
- Jak można tak potraktować człowieka, który nigdy nie miał żadnych długów? Przecież, zanim się komuś zajmie mienie, wszystko powinno być skrupulatnie sprawdzane. Usłyszałam od komornika, że w aktach notarialnych nie było numeru PESEL. Owszem nie było, bo działki przekazali mi rodzice przeszło 29 lat temu. Komornik mógł jednak poprosić starostwo o wgląd do ewidencji gruntów. Tam PESEL jest podany - mówi pani Małgorzata, cytowana przez tvn24.pl.
Dziennikarze ustalili, że biegły sądowy nigdy nie wystąpił do starostwa o udostępnienie numeru PESEL. Komornik przy Sądzie Rejonowym w Puławach Tomasz Piłat powiedział tvn24.pl, że nie było podstaw do przypuszczenia, że w tym przypadku chodzi o dwie inne kobiety. Nadmienić trzeba, że obie panie Małgorzaty się nie znają, a ich los splótł się w wyniku pomyłki komornika.
To kolejna pomyłka komorników
Pomyłki komorników druzgoczące w skutkach nie są niczym nowym. Swego czasu głośno było o sprawie rolnika, któremu odebrano i zlicytowano ciągnik, mimo że nic nikomu nie był winny.
Po siedmiu latach poszkodowany doczekał się sprawiedliwości. Sąd zdecydował, że komornik i asesor muszą zapłacić rolnikowi ponad 46 tys. zł zadośćuczynienia.