Kasy samoobsługowe miały być odpowiedzią na problemy handlowców, a stały się powodem ich kolejnych kłopotów. Wielu handlowców ograniczyło katalog produktów, jakie mogą być skanowane na kasach samoobsługowych. Inni zdecydowali się zrezygnować z kas samoobsługowych w części placówek.
W tej ostatniej grupie znalazł się m.in. amerykańska firma Wallmart czy brytyjska sieć Booths. W pierwszym przypadku zdecydowały liczne kradzieże, w drugim skargi klientów na to, że kasy samoobsługowe działają zbyt wolno.
Gdyby sklepom udało się przekonać konsumentów, że kasy samoobsługowe są preferowanym sposobem robienia zakupów, mogliby obniżyć koszty pracy. Okazało się jednak, że ludzie potrzebują w tym pomocy czy też kradną towary. W końcu sklepy zdały sobie sprawę, że nie oszczędzają pieniędzy, ale je tracą — stwierdził amerykański socjolog Christopher Andrews, cytowany przez "Super Express".
W sklepach, których korzysta się z kas samoobsługowych, wskaźnik strat jest praktycznie dwukrotnie wyższy, niż średnia dla branży. Wnioski ekspertów są jasne. Rozwiązanie to nie przyniosło oczekiwanych zysków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odejście od kas samoobsługowych można zaobserwować głównie na amerykańskim i brytyjskim rynku. Czy możemy spodziewać się podobnych ruchów także w Polsce?
Czy to koniec kas samoobsługowych w Polsce?
Ja na razie w Polsce nie obserwuje się rezygnacji z kas samoobsługowych. Eksperci zwracają jednak uwagę, że w naszym kraju jest to rozwiązanie stosunkowo świeże, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych kasy samoobsługowe pojawiały się już w latach 90. ubiegłego wieku.
Specjaliści podkreślają, że to, czy kasy samoobsługowe znikną z polskich sklepów, zależy od wielu czynników. Jednym z nich jest usprawnienie funkcjonowania samych maszyn, tak aby nie absorbowały w takim stopniu pracowników, których w polskich sieciach handlowych wciąż zatrudnia się zbyt mało.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.