Wesela to już nie tylko wujkowie, ciocie i oczepiny. Nowe pokolenie wprowadza nowe trendy do weselnej mody. Imprezy weselne na pewno nie znikną, bo Polacy uwielbiają co niektóre tradycje, ale coraz więcej par młodych nie chce przaśnych potańcówek z wodzirejem i tłustymi kotletami na stole. Nowym trendom przyjrzał się Onet.
Pandemia wymusiła na parach młodych bardziej kameralne wesela. Okazuje się, że choć limity zmieniają się zależnie od liczby zakażeń, to coraz więcej par zamiast zapraszać dalekie wujostwo, woli zdecydować się na małą imprezę dla najbliższych. Nie zawsze chodzi o sam aspekt ekonomiczny, bo można spokojnie zorganizować weselne party dla 20 osób w cenie wystawnego przyjęcia dla 150 osób. Kameralność to w tym wypadku przede wszystkim ograniczenie się do osób, z którymi młodzi utrzymują kontakty. Bywa, że oznacza to również, że goście mają nie przyprowadzać dzieci.
Coraz więcej osób decyduje się na dietę bezmięsną, więc pojawiają się pomysły i na takie weselne menu. Jest to odwrócenie tradycji, bo dotąd osoby niejedzące mięsa były weselnymi dziwadłami, których siedzenia trzeba było znaczyć, tak żeby kelner nie postawił przy nich tłustego rosołu z kurczaka.
Jak można bez mięsa, to można i bez alkoholu. Przecież wesele nie musi być suto zakrapiane napojami wyskokowymi. W pewnych kręgach alkohol na stole nie jest przejawem gościnności, a wręcz opresji, bo w końcu z wujkiem się nie napijesz? Tego typu wesela często są organizowane przez osoby, które w normalnym życiu są abstynentami i nie chcą przykładać ręki do upojenia alkoholowego swoich gości.