W Polsce na przełomie października i listopada umarło więcej osób niż w Wielkiej Brytanii, Francji i Hiszpanii.
- System ochrony zdrowia trzyma się na ofiarności ludzi. Na ratownikach medycznych, na pielęgniarkach, na lekarzach. Robią o wiele więcej, niż się da, ale to i tak za mało - mówił Paweł Reszka, dziennikarz i autor książki "Stan krytyczny". O problemach służby zdrowia opowiadał w programie "Newsroom" w Wirtualnej Polsce.
Niestety nie są to odosobnione historie. Statystyki zresztą potwierdzają, jak dramatyczna sytuacja ma miejsce w Polsce.
Money.pl przyjrzało się danym z urzędu stanu cywilnego. Od 36 tygodnia 2020 roku (czyli od 31 sierpnia) do dziś wystawiono ponad 125 tys. aktów zgonu. W ubiegłym roku w tym samym czasie było to 91 tys. aktów zgonu. Nadwyżka wynosi... 34 tys.
Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że z powodu COVID-19 i chorób współistniejących - w tym samym czasie - zmarło 11,5 tys. osób. A to oznacza, że jest już 22,5 tys. ukrytych ofiar wirusa, dwa razy więcej niż oficjalnych zgonów.
Główny Urząd Statystyczny o przyczynach dzisiejszych zgonów będzie informował za… dwa lata. Dopiero pod koniec 2022 roku będziemy znali liczbę np. nadmiarowych zawałów lub niewyleczonych nowotworów. Ciężko jednak nie wiązać tak gigantycznej liczby zgonów z pandemią koronawirusa.
Bieżące dane z innych krajów pozwalają też stwierdzić, że w Polsce umiera o wiele więcej "dodatkowych" osób niż w innych europejskich krajach.
Widzimy to po porównaniu tygodniowych danych z Europy. W 44 tygodniu roku (czyli od 26 października do 1 listopada) we Francji umarło 13,9 tys. osób, w Hiszpanii blisko 10 tys. osób., a w Wielkiej Brytanii 12,5 tys. osób.
A w Polsce? W tym samym czasie ofiar było 14,7 tys. A warto pamiętać, że Polska ma większą powierzchnię niż wspomniane wyżej państwa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.