22 tys. pozytywnych wyników testów na koronawirusa - tyle nie zostało dodanych do raportów - ustalił GIS.
Wyniki zgubiono gdzieś "między systemem elektronicznym a innymi używanymi dotychczas narzędziami zbioru danych" - napisano w komunikacie GIS.
Zaczęły pojawiać się obawy, że przez dodatkową liczbę nowych przypadków, wprowadzona zostanie kwarantanna narodowa. Jednak zgubione wyniki nie pochodzą z testów przeprowadzonych tylko w ciągu jednej doby.
Jak wyjaśniał rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz, nie jest to nawet tydzień, ale dwa niepełne miesiące - październik i listopad.
Zagubione testy Polaków. "To wszystko wyglądać inaczej"
Wydaje się, że mogło to wszystko wyglądać inaczej, bo jeszcze, kiedy generalnym inspektorem był generał Andrzej Trybusz, opracowano system informatyczny GISknet, który służył do raportowania w sytuacjach nadzwyczajnych - mówił dla money.pl dr Jerzy Banach, specjalista medycyny morskiej i tropikalnej oraz były szef dolnośląskiego sanepidu.
Rozmówca kierował dolnośląską Inspekcją Sanitarną do 2007 r. System informatyczny był budowany od ok. 2001-2002 r.
Pozwalał na szybkie raportowanie z każdej stacji epidemiologicznej. Jak na tamte lata rozwiązanie było bardzo zaawansowane. Jednak po moim odejściu z GIS dowiedziałem się, że zarzucono jego rozwój - mówi Banach.
Money.pl zwróciło się do GIS-u z zapytaniem o system informatyczny. - GISknet to rzecz sprzed wielu, chyba kilkunastu lat. Każda technologia się starzeje - odpowiada krótko rzecznik GIS Jan Bondar.
Teczki zamiast systemu informatycznego
O braku systemu informatycznego mówił już były już szef GIS Jerzy Pinkas. We wrześniu komentował problemy w Nowym Sączu, gdzie sanepid zmagał się wtedy z zalewem dokumentów. Tylko w tej stacji szybko powstało 2,8 tys. teczek.
Tak mała liczba osób naprawdę nie jest w stanie bez systemu informatycznego działać tak, jak byśmy sobie tego życzyli - mówił wtedy Pinkas.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.