Służba Bezpieczeństwa Ukrainy regularnie przechwytuje rozmowy przebywających w Ukrainie rosyjskich żołnierzy, którzy często opisują prawdziwą sytuację w wojsku. Z konwersacji wynika, że wojskowi wcale nie czują się tak dobrze, jak opisuje rosyjska propaganda.
Żołnierz skarży się na rubel
Żołnierze często skarżą się na niskie pensje i słabe, niedrogie wyposażenie. Jednak nawet jeżeli ktoś otrzyma większy zasiłek, m.in. z powodu otrzymanych w walce obrażeń, pieniądze te są wypłacane w rublach, które przez sankcje gospodarcze przeżywa krach.
W najnowszej opublikowanej przez SBU rozmowie rosyjski najeźdźca skarży się rozmówcy, że otrzymał od dowództwa 3 mln rubli zasiłku (około 212 tys. złotych). Niegdyś była to bardzo duża kwota, jednak z powodu inflacji jest warta coraz mniej.
Aby "zarobić" na mieszkanie, musi "dostać obrażenia"
Rosjanin opowiada, że tę "ogromną kwotę" nie może przeznaczyć nawet na kawalerkę w niewielkiej miejscowości Astrachań, z której pochodzi. Opowiedział, że za te pieniądze mógł kupić jedynie... używany Volkswagen Polo z 2012 roku.
Żołnierz żartuje, że aby "zarobić" na mieszkanie, musiałby wrócić na wojnę w Ukrainie jeszcze raz i "dostać kolejne obrażenia". Służba Bezpieczeństwa Ukrainy w ironiczny sposób sugeruje jednak, że jeżeli wróci, "dołączy do 29 tys. nieżyjących najeźdźców".
Rubel się umacnia
Kurs rosyjskiego rubla spadł do rekordowo niskich poziomów na początku marca. W szczytowym momencie za jednego dolara trzeba było zapłacić oficjalnie ponad 109 rubli, a niektóre banki sprzedawały je jeszcze drożej. Z czasem nastąpiło jednak odbicie.
Analitycy są jednak zdania, że w najbliższym czasie rubel nadal będzie się jednak umacniał. Wszystko przez zbliżający się okres spłat podatków oraz "narzuconą odgórnie" konieczność konwersji części walut na ruble w handlu, co może doprowadzić do nadpodaży dewiz i wzrostu zapotrzebowania na rosyjską walutę.