Aby rozwiać wszelkie wątpliwości i uniknąć niezręczności, proboszcz parafii p.w. św. Wojciecha w Poznaniu, Trojan Marchwiak, już w ubiegłą niedzielę, 17 grudnia w trakcie mszy poinformował swoich parafian, że nie przyjmuje żadnych pieniędzy podczas wizyty z kolędą.
Z ambony jasno zaznaczył, że "zwyczajem lat poprzednich prosi, by przy okazji spotkań kolędowych nie składać żadnych ofiar pieniężnych". Decyzję duchownego opisała "Gazeta Wyborcza", której dziennikarze skontaktowali się z księdzem.
W rozmowie z mediami, proboszcz wprost wyjaśnił, że czuje niezręczność związaną z otrzymywaniem pieniędzy od wiernych podczas kolędy. Okazało się także, że z datków w tym czasie duchowny nie przyjmuje już od dwóch lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wymienianie kopert na obrazki zawsze było dla mnie bardzo krępujące i mam wrażenie, że całkowicie niszczyło ideę spotkań z parafianami, które mają być okazją do budowanie relacji, a nie rodzajem wizytacji - tłumaczył na łamach "GW".
Czytaj także: Nowe zasady kolędy? Nie wszędzie. Oto co mówią księża
Dodał także, że wizyta "bez kopert" jest znacznie przyjemniejsza. Okazuje się, że pomysł na kolędę bez koperty się spodobał i za jego przykładem poszli także inni księża.
"Też jestem zdania, że samym spotkaniom z parafianami koperty nie służą" - komentuje inny proboszcz poznański w rozmowie z GW i dodaje, że jednak sam nie wpadłby na pomysł rezygnacji, dlatego zainspirował się inicjatywą z sąsiedniej parafii.
Okazuje się, że w niektórych miastach taka postawa wśród księży to nie nowość. Gazety Wyborcza donosi, że zwyczaj kolędy bez przyjmowania ofiar w jednej z parafii Gliwicach zapoczątkowano już w latach 80-tych.
Czytaj także: Kolęda na zapisy? Przyjdą tam, gdzie ich zaproszą