W ostatnich miesiącach klienci sklepów spożywczych zauważyli zmiany w gramaturach i składach wielu produktów spożywczych, które kupują od lat. Niestety, zmiany te nie są w żaden sposób zmianami "na lepsze".
Czytaj także: "Dobra kończę". Przypadkowe nagranie wypadku na DK92
Makaron często ma 400g, woreczek ryżu to dzisiaj 800g, jogurty mniejsza gramatura", "Zorientowałam się kilka lat temu, jak szukałam litrowego słoika, a każdy z nich miał 850-900 ml", "Tak, ostatnio kupiłam galaretkę jednej z firm i ku mojemu zdziwieniu nie była do rozpuszczenia w 500ml wody, a w 330ml - pisała do dziennikarski Katarzyny Bosackiej zrozpaczona konsumentka.
Wzrost cen w Polsce zapewne nie przyhamował. Wprost przeciwnie, dane mogą być jeszcze gorsze niż w sierpniu, kiedy inflacja wyniosła 16,1 proc. Ekonomiści Santander Bank Polska szacują wrześniowy wynik na poziomie 16,6 proc., co byłoby najgorszym odczytem od marca 1997 roku.
Aby klienci nie odczuwali tak bardzo wzrostu cen w sklepach, niektórzy producenci decydują się na zmniejszanie gramatury. Zjawisko to nazywa się downsizingiem i polega na potajemnym zmniejszaniu opakowania, nie zmieniając przy tym ceny.
Czytaj także: Happy Meal dla dorosłych. Postawiono na wielki powrót
Na najnowszym filmie na TikToku widzimy makaron, który jeszcze niedawno miał zawartość 500 gramów w opakowaniu. Teraz jednak z powodu szalejącej inflacji, producent zdecydował się zmniejszyć zawartość produktu o 100 gram.
Sposób Amerykanów na oszczędzanie
Na pomysł downsizingu wpadli oczywiście Amerykanie. Prof. John Gourbille z Harvard Business School badał, czym kierują się konsumenci przy wyborze płatków śniadaniowych. Okazało się, że większość z nich nie zwróciła uwagi, jeśli opakowanie ulubionych płatków nieco się zmniejszyło. Natomiast na wzrost ceny zareagowali niemal wszyscy badani.