Za przeloty posłów płacą podatnicy. Politycy skrzętnie to wykorzystują i często podróżują podniebnymi maszynami. Nie zmienił tego nawet fakt, że spora część obecnej kadencji Sejmu pokryła się z pandemią COVID-19.
Grzegorz Napieralski, pierwszy lotnik IX kadencji Sejmu, w ciągu 955 dni (dane od początku kadencji do 30 czerwca br.) wykonał 273 loty, które kosztowały Kancelarię Sejmu, a tak naprawdę podatnika, 159 894,00 zł - podaje "Super Express".
Do posła Koalicji Obywatelskiej zwrócono się z prośbą o komentarz w tej sprawie. Napieralski jednak nie wyjaśnił, dokąd i dlaczego tak często podróżował.
W czołowej dziesiątce znalazł się też wiceminister środowiska Edward Siarka z Solidarnej Polski. Napieralski latał średnio co trzy i pół doby, a Siarka - co pięć dni. "SE" donosi, że wykonał on 197 lotów za 116,5 tys. zł. - Może sobie pan przejść między Krakowem a Warszawą pieszo, nie ma problemu - odparł przedstawiciel Solidarnej Polski, pytany przez gazetę o bardzo częste ekspedycje.
Posłowie latają. Wygoda jest priorytetem
Na częste podróże podniebne decyduje się też poseł Kazimierz Gołojuch. Poseł PiS ma na koncie 196 lotów. Kosztowały one 116 tysięcy złotych. Ten polityk zapewnia, że latał tylko po to, "co było koniecznością". Na samoloty stawia natomiast z uwagi na to, że ceni wygodę. Wyjaśnił, że mieszka blisko lotniska, a połączenie kolejowe Rzeszów-Kraków-Warszawa nie pozwala na sprawne przemieszczenie się.
Z rankingu opublikowanego przez "SE" wynika, że dużo podróżował również Sławomir Nitras. Ten poseł Koalicji Obywatelskiej wykonał aż 262 loty, a ich koszt to 154 807,20 zł. Jarosław Rzepa z KP-PSL lotów zaliczył 240 (141 782,40 zł). Sporo latał także Robert Kropiwnicki z KO (239 lotów za 140 691,60 zł).
Od 12 listopada 2019 roku do 30 czerwca br. wybrańcy narodu wykonali 16 323 połączenia lotnicze, za które Kancelaria Sejmu zapłaciła 9 693 708,93 zł - podsumowuje "SE".